INSPIRACJE: Mała Mi

6/27/2014

INSPIRACJE: Mała Mi

Nie można przecież wciąż być uprzejmym i towarzyskim. Po prostu nie można nadążyć.
 - rzecze Mała Mi - wyszczekane dziecko, które robi to, na co ma ochotę i mówi to, co akurat przyjdzie mu do głowy. Ikona kobiecej niezależności, symbol zdzirowatości, a nawet ilustracja powiedzenia "małe jest wredne". Dla wielu: idolka.

Motyw Małej Mi jest dość popularny, moje zestawienie to tylko część propozycji (bardziej w klimacie dodatków do kuchni, na dokładkę).

Ach... Marzy mi się taka pucha... Przechowywałabym w niej ciastka podobne do tych, którymi raczyła się Alicja. Z tą różnicą, że na moich w miejsce napisu "Eat me", byłaby wskazówka "Bądź suką" - ot, takie postanowienie noworoczne (stare już, bo kończy pół roku); wciąż bowiem bywam zbyt miła w wielu sytuacjach, które wymagają języka i postawy Małej Mi właśnie... ;>



1. Mhy pendant lamp od Muuto i Norway Says (w różnych wersjach kolorystycznych)
2. Emaliowany kubek z Małą Mi
3. Emaliowany talerz retro
4. Foremka do ciastek i pierniczków Muumi (14,00 PLN, do kupienia m.in. TUTAJ)
5. Ceramiczny pojemnik na ciastka Moomin marki Arabia Finland
6. Kubki dot.design - z jednej strony wizerunek postaci, z drugiej cytat
7. Porcelanowy kubek marki Arabia Finland (42,00 PLN, do kupienia m.in. TUTAJ)
8. Podstawka na książki

Jako tło kolażu wykorzystałam - i zmodyfikowałam na swoje potrzeby grafikę STĄD.

Guga Kids Design vol.4

6/25/2014

Guga Kids Design vol.4


Przedpołudnie w sobotę 21 czerwca upłynęło pod znakiem "Guga Kids Design". Tym razem targi zawitały do parku, naprzeciwko którego mieszkam, wobec czego wybraliśmy się z małżonkiem i synem na spacer. Pogoda nie rozpieszczała, ale wolę lekki wiatr od przygrzewającego słońca. Przelotny deszcz zdążył nas przytulić w pędzie; mąż-inżynier wykorzystał umiejętności w montowaniu parasolki przy wózku młodziana, bawiliśmy się z synkiem w zapalanie i gaszenie lampki z czujnikiem ruchu w pomieszczeniu do przewijania, karmiliśmy kaczki melonem, brodziliśmy w piasku, uczyliśmy się języka angielskiego i tuliliśmy do piersi uroczą żyrafkę... Synek, z rozmachu, zaczął sprzątać jedno ze stanowisk, oczyszczając stolik z klocków - najwyraźniej zapamiętał lekcję o porządku po skończonej zabawie... ;)

Titot zauroczył mnie szortami w wąsy, książka w 3D "Jaś Ciekawski. Podróż do serca oceanu" zaintrygowała, a Łamigłówka Śląska - nasz lokalny tangram - rozbudziła chęć pojedynku na układanki...








fot. Guga Kids Design
fot. English Eater Toys
fot. English Eater Toys

żarzące się giveaway

6/19/2014

żarzące się giveaway

Uwielbiam brać udział w różnego rodzaju konkursach, "rozdawajkach", "słodyczach", "oddawaniu" czy - chcąc przetłumaczyć dosłownie - "dawaniu precz"... Lubię dostawać, ale lubię też dawać :).

Chcąc sprawić, by długi weekend był jeszcze przyjemniejszy, oddaję w dobre ręce żółtą, filcową żarówkę na sznurkowym kablu. Mam nadzieję, że rozjaśni komuś mroki i pozwoli - zapalona nad głową - myśleć kreatywnie, inspirować się i działać! :)

(zdjęcia żarówki w biurowej stylizacji "inspiruj się" TUTAJ)



Zasady:
1. Proszę o zostawienie komentarza pod tym postem - zalogowani użytkownicy mogą napisać cokolwiek - pozostawić po sobie ślad po prostu ;), niezalogowanych (czyt. tzw. "anonimki") proszę o podanie imienia/nicku i maila.
2. Posiadaczy bloga proszę o umieszczenie grafiki w pasku bocznym :).

Giveaway trwa jednocześnie na Facebooku - ponieważ żarówka "idąca precz" jest jedna, jednoczesne branie udziału w rozdaniu tutaj i za pośrednictwem książkowej twarzy zwiększa szanse na powodzenie w losowaniu!

Zapisy trwają do 20 lipca br. włącznie. Wyniki postaram się opublikować jak najszybciej po tej dacie.
Powodzenia! :)

żarówka energooszczędna

6/18/2014

żarówka energooszczędna

Nie, dzisiaj nie będzie o tym, jak zaoszczędzić na prądzie.
Dzisiaj będzie o żarówce w trochę innej formie - jako synonimie pomysłowości.


Żarówki wiszące na kolorowych (lub nie) kablach, samotnie lub w towarzystwie, ostatnimi czasy królują na salonach, w biurach, nad domowymi miejscami pracy, w alkowach, pokojach dziecięcych, kuchniach... Wymieniać można w nieskończoność, bo i jedynym (choć czasem znaczącym) ograniczeniem jest wyłącznie ludzka wyobraźnia.

Na jednym ze zdjęć widniejących gdzieś w sieci jedna z żarówek wyglądała na miękką, niemalże pluszową... (Najwyraźniej moje oczy zaszły mgłą, w której rozpływa się wszystko, nawet ostre kontury.) Pomyślałam wtedy: może materiałowa? Po chwili - koniecznej dla zaskoczenia wszystkich odpowiednich klapek w mózgu - myśl: dlaczego nie?

Zabrałam się za szycie.

Pierwsza żarówka wyszła koślawo, ale dopiero się wprawiałam. Właściwie pierwszy raz szyłam wtedy "na poważnie" (czyt. kombinowałam z zawijasami, pętelkami i kształtami owalnymi; za sobą miałam obszywanie ścierek i uszycie poszewki na kołdrę, co - przy prostokątnym kształcie i minimalnych zakrzywieniach - było w gruncie rzeczy łatwizną). Kolejne zapaliły błysk w moim oku. W drugim także. Teraz mi się oczy świecą, ilekroć na te żarówy patrzę. Świecą z radości i satysfakcji. Nie, to nie błyskająca łza wzruszenia w kąciku (jak mogłabym odpowiedzieć mężowi, którego moje wzruszanie się przy różnych okazjach - np. na niektórych reklamach - rozbawia). Choć może...? ;)







Efekt końcowy? (pokój dziecięcy i kącik roboczy)

 W wieszaniu pomogła niezawodna washi tape.


O tym chmurkowym mobilu pisałam TUTAJ.







__________________________________________________________
W ramach inspiracji, na zakończenie kilka grafik z żarówką w roli głównej:





Na koniec urocza grafika retro:


Źródła grafik: 1. http://logopond.com/gallery/detail/84271; 2 i 3. http://www.behance.net/gallery/5419523/Light-Bulb; 4. http://aronfreyr.com/wp-content/uploads/2014/02/hugm-09.jpg; 5. http://www.photoree.com/photos/permalink/1328087-31493432@N08.

zapach Mamy

6/17/2014

zapach Mamy

Jak co wieczór usypiałam synka. Śpiewałam szeptem kołysankę zapamiętaną z dzieciństwa (pada albo Na Jasiulka z popielnika..., albo na Już gwiazdy lśnią, już dzieci śpią...). Mrużą mi się oczy; najmłodszy w skupieniu obserwuje sufit, a ja odpływam, głaszcząc jego jasne włosy. Melodia wypływa ze mnie jakby bez mojego udziału, samoistnie, wygrywana drżeniem strun głosowych, echem wspomnień... Ukołysana, wtulam się w rękaw swetra i... czuję zapach swojej mamy.

Ten sweter dostałam od niej. Miękki, bordowy... W ciepłym odcieniu mięśnia sercowego.

Na moment zastygłam między światami: między teraźniejszością a przeszłością (nawet przyszłością). Życie przebiegło mi przed oczami - nie jako krótki film z najważniejszymi scenami, które odtworzą nam kiedyś na Sądzie Ostatecznym, byśmy zawyrokowali, czy nasz artyzm, sztukę życia udało nam się przenieść na ekran ludzkich źrenic. Przebiegło raczej w formie wspomnień-dotknięć; zapamiętanej czułości, z zakodowanym uśmiechem rozczulenia, z ciepłem rozlewającym się po ciele... Uczuciem, że się kocha i jest się kochanym... Niewinnie, jak dziecko i dorosły jednocześnie, bez podtekstów, bez kompromisów, bez pójścia na skróty, bez wymówek - miłość w najjaśniejszej z postaci...

Paradoks...
Włożyłam sweter mojej mamy i weszłam w jej rolę - w rolę matki... Ostatnio częściej ją rozumiem, częściej łapię się na podobnych reakcjach... Jakbym przywdziewała jej skórę, wcielała się w nią... Tęsknota? Geny? Socjalizacja i wyniesione z domu przyzwyczajenia, metody wychowawcze? A może po prostu czar czasu, który jednoczy wszystkich ludzi, zbliżając ich doświadczenia?

Zapach mamy - jedyny taki na świecie...




Jedno z moich ulubionych zdjęć przedstawiających mamę... 
Romantyczną, sentymentalną, poetycką duszę...

INSPIRACJE: piłka w grze!

6/15/2014

INSPIRACJE: piłka w grze!

Trwają mistrzostwa. Przez najbliższych kilka dni mecze będą codziennie, o czym nie zapomina mi wspominać małżonek, rozsiadając się co wieczór przed telewizorem. 
Piłka nożna to jedna z ulubionych zabaw wielu (nie tylko dorosłych) chłopców. Pamiętając kapitalne kręgle Muji odwzorowujące drużynę piłkarską, postanowiłam poszukać innych ciekawych zabawek wykorzystujących motyw czarno-białej piłki. Pominęłam oczywistości, czyli piłki same w sobie, nawet miękkie pluszowe z Ikei (chociaż są świetne!).
Moje zestawienie piłkarskie dla najmłodszych (i nie tylko)?


1. Drewniane zabawki. Ta tutaj znaleziona na pewnym blogu; niestety, brak odnośnika do miejsca, w którym można by nabyć takie cudo. Niemniej przypomina ruchome zabawki, które kiedyś wspierały kreatywność naszych rodziców i dziadków... Podobne widziałam w muzeum zabawek w duńskim Legolandzie.
2. Kręgle marki Muji (w dwóch wersjach kolorystycznych) - 59,00 PLN (do kupienia TUTAJ). Stosunkowo małe (jak na kręgle), ale przeurocze i świetnie wykonane. Kupiłam je siostrzeńcowi na urodziny i nie żałuję.
3. Gra w piłkę na wodzie? Proszę bardzo! Nawet podczas kąpieli można strzelić gola - to za sprawą piankowego boiska i piankowej bramki. Wodna piłka nożna - 24,00 PLN (do kupienia TUTAJ).
4. Możliwość rozegrania meczu Francja-Brazylia z pomocą wyjątkowych koralików stworzonych specjalnie na potrzeby gry - wyprodukowano tylko 1000 egzemplarzy. Kolekcja Box Football Club - 49,00 € (do kupienia TUTAJ).

migawki (2)

6/08/2014

migawki (2)

Rzadko robię zestawienia zdjęć (typowe "last month"), bo fotografie mam rozrzucone po różnych folderach, opisane, przyporządkowane, przez co dany miesiąc jest pokawałkowany, w częściach. Poza tym jest tego tak dużo... Stąd moje "migawki", zazwyczaj traktujące zbiorczo kilka minionych miesięcy.

Co się działo "ostatnio"?

Licznik wskazał kolejny nabity rok; człowiek nie jest już pierwszej młodości, na co wskazują bóle pleców i wieczorne zmęczenie. Synek - prócz codziennej gonitwy, konieczności szkolenia się w cierpliwości i podzielności uwagi - funduje rodzicom również powrót do dzieciństwa. Z jednej strony czuję się starsza (urodzenie dziecka postarza przynajmniej o trzy lata - moje słowa z pierwszego roku macierzyństwa ;)), z drugiej młodnieję. Wspólne zabawy, śmiech, czytanie książek, oglądanie bajek... Kreatywność dodająca skrzydeł, wiatr we włosach i kwiaty w sercu, które porusza zefir (a spłoszone motyle łaskoczą w brzuchu).

Kuchnia pachniała ciastami, bułeczkami, obiadami... Cynamonem, kardamonem, truskawkami i rozmarynem... Zupa buraczana męża zostawiła krwawe odciski na basze pieca, pewne małe paluszki oznaczyły szybę na balkon i lustro, które odbijało pełne radości uśmiechy.

Książki szeleściły w palcach, pachniały wspomnieniami, ożywione tańcem nanocząsteczek kurzu, inne - nim ulotni się zapach farby drukarskiej - kusiły obietnicami.

Zabrzańską scenę spowił dym; dźwięki chwytającego za serce fletu zachęciły tancerzy do skocznych pląsów; mogliśmy przenieść się na Szmaragdową Wyspę. (Czy czujecie lekki aromat kadzideł, słyszycie szelest zwiewnych szat, miarowy stukot butów do stepu?)

Dźwięk mojej pierwszej firmowej pieczątki rozdarł ciszę; tak niewiele spokojnych chwil w moim życiu, ale gonitwa i rozedrganie palców częściej związane są z przyjemnymi podrywami serca, pielęgnujmy więc to poruszenie.

Mała Syrenka upojona adrenaliną przemieniła się w pianę; piana utopiła się w kofeinowej kąpieli. Czuję trzepotanie rozmytego, rybiego ogona w żołądku...



.
..
...
....
.....
......
.......

Gaszę materiałową żarówkę i pozwalam odpocząć oczom...