7/07/2016

DIY: tasiemka do smoczka





Do swojej (ekhm, czyt. dla córki, oczywiście) idealnej tasiemki vel. zawieszki na smoczek wykorzystałam włóczkę zpagetti (czyli, wyrażając się brutalnie bezpośrednio, pociętą bawełnianą koszulkę) - patrz zdjęcia - ale równie dobrze możesz wykorzystać sznurki - patrz filmik. Najważniejsze jest to, by mieć z czego upleść warkoczyk. A czy to będzie bawełna, len, sznurek, włóczka, czy może paski wycięte z jakiejś wyjątkowo fajnej reklamówki (A co! Jak recykling, to pełną gębą!) - nie ważne!

Jeśli chodzi o skomplikowany proces produkcji, nie siliłam się na fotografowanie go krok-po-kroku. Łatwiej było nakręcić. (I dopiero w trakcie montażu zorientować się, że się podśpiewuje pod nosem tudzież rymuje-improwizuje - totalnie niezamierzenie i z różnym skutkiem odbiorczym. Brawo ja. Cóż. Biorę wszystko na klatę.)

Gotowi na Nefertari w ruchu, a nie tylko na zdjęciach (bo że zawsze w akcji to wiadomo)? Służę!
Oto recepta na szybką i sympatyczną zawieszkę do smoczka, którą można dowolnie modyfikować, decydując o wzorze, fakturze, długości i grubości!



 - jak widać, zawieszka może służyć nie tylko do smoczka, ale i jako nausznik ;> - 


Pozostaje jeszcze jedna kwestia: jak toto przymocować do czegokolwiek? (Wszak taka jest idea zawieszki na smoczek - ssak z jednej, zaczep z drugiej strony.) Otóż używam przedmiotu banalnego: spinki do włosów. O spinkach szykuję zresztą oddzielny post, bo to wdzięczny temat - dają tyle możliwości wykorzystania! (Ale to innym razem...)


Dziękuję, that's all, jak powiedziałaby Meryl Streep ustami Miranda Priestly (albo odwrotnie).

6 komentarzy:

  1. Hahahaha, warto było obejrzec do końca!
    Lowju! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha mega! Filmik pierwsza klasa! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż głośniki włączyłam! jaka szkoda, że wiedza o zawieszce już mi się w życiu nie przyda... Robić trzecie dla zawieszki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, też tak zwykle mam - w sensie głośniki wyłączone, puszczane na wyjątkowe okazje i/lub z powodu wyjątkowej pokusy - czuję się mile połechtana w takim razie, zaszczycona ;)(

      Heh, faktycznie, grubo by było ;D

      PS. Boskie Wy moje - wszystkie komentarze pod tym postem zaczynam od uśmiechu - dzięki :>

      Usuń