9/01/2016

stare-nowe łóżeczko dla niemowlęcia, czyli o malowaniu łóżeczka ze szczebelkami

Najlepiej byłoby, gdyby wstępny scenariusz wyglądał tak:

Pięciomiesięczna Marion lustruje uważnie łóżeczko, które dla niej przytaszczyliśmy z komórki i tonem znawcy oraz nieznoszącym sprzeciwu głosem pewnej siebie i swojego gustu córki, oświadcza: Mamo, tato... Ja w tym spać NIE BĘDĘ! Mogłaby do tego pojęczeć coś o rzeczach dziedziczonych po starszym bracie i o tym, jak czuje się z tym fatalnie. Ale nie, Marion jeszcze nie potrafi mówić, więc dzielnie milczała.

Byłoby jeszcze lepiej, gdyby wyglądało to tak:

Mąż: Marta, przyniosłem to łóżeczko, ale ono takie... brudne jest... stare... Nie masz na niego jakiegoś pomysłu? Przecież coś tam zawsze wymyślasz... Metamorfozy planujesz... 

Może nawet pomógłby w malowaniu...? Nie wiem, bo żaden z tych scenariuszy nie miał miejsca. Łóżeczko przeszkadzało MNIE i tak zostało. Tj. wyglądało to mniej więcej tak:

Pewnego dnia, kiedy zbliżał się moment zmiany kosza Mojżesza na coś większego, zmarszczyłam nos i brwi i - zdecydowanie - odmówiłam kładzenia Marion do łóżeczka po starszym bracie. Jednocześnie wiedziałam, że kupowanie nowego byłoby, lekko mówiąc, wyrzucaniem pieniędzy, bo łóżeczko przecież było. Wystarczyło je pomalować (efekty podobnej metamorfozy u Marty dodawały mi animuszu). Przez bodaj jedno popołudnie spoglądałam co prawda tęsknie - z nutą zastanowienia - w kierunku łóżeczka zakupionego przez Gu, ostatecznie jednak wygrały względy ekonomiczne. Zamiast nowego mebla, kupiłam nowe farby.


Łóżeczko przed malowaniem wyglądało tak:






Tutaj muszę przyznać się do błędu, ale takiego, który - jak myślę - jeszcze uchodzi. O farbach odpowiednich do malowania dziecięcych łóżeczek sporo naczytałam się przed wizytą w sklepie; wypisałam nawet najbardziej polecane marki. Chciałam wreszcie kupić najbardziej polecaną Tikkurilę Everal Aqua Matt (w odcieniach J302 albo X300, ewentualnie H300 lub J300) - pech chciał, że wszystkie sklepy posiadające akurat tę konkretną farbę na stanie, zamykały się nim mój małżonek wracał z pracy do domu, a ja - wygodna - nie chciałam samotnie zwiedzać miasta w poszukiwaniu jednego produktu. Wybrałam opcję być może mało profesjonalną, ale na ten moment najlepszą: wizyta w markecie budowlanym, rzucenie kilku wytycznych panu w niebieskim czy tam żółtym kombinezonie i potem wybieranie odpowiadającej mi barwy. W efekcie kupiłam wodorozcieńczalną emalię akrylową w dwóch kolorach: biały i szary. Szarości na "ramę" łóżeczka, biel na szczebelki i dolną szufladę. Dopiero w domu przypomniałam sobie, że ktoś na jakimś forum wspominał, że farba akrylowa nie nadaje się do tego typu realizacji, bo na powierzchni zostają ślady np. po zatłuszczonych palcach. Na moment wytrąciło mnie to z rytmu, ale tylko na moment. Co ma być, to będzie, po dwóch latach Marion i tak pewnie awansuje na "dorosłe" łóżko.

koszt metamorfozy: emalia akrylowa 0,5 l - 24,86 PLN (x2)
+ wiele, wiele godzin spędzonych na malowaniu, bo...

...wymyśliłam sobie, że łatwiej będzie malować rozłożone łóżeczko. Że niby wszystko dokładniej pokryję, że szczegóły lepiej oddam... Że to, że tamto... Bzdura! Dziś wiem, że to był drugi - i tym razem już dotkliwie odczuwalny - błąd. Wyobraźcie sobie, że każdą część pokrywacie z jednej strony dwiema warstwami (licząc czas potrzebny na obeschnięcie pierwszej, rzecz jasna). W ten sposób jedną część - np. jeden bok ze szczebelkami - malujecie cztery razy. Tak byłoby, gdybyście wykorzystywali jeden kolor. Ja miałam dwa. Oznaczało to dla mnie w zasadzie zwielokrotnienie czynności. Przy niemowlęciu niedaleko. Płaczącym, bo mama się bawi i nie chce się podzielić pędzlem. Z malowaniem pomogła mi więc teściowa. Co przy montażu wykonanym wspólnymi siłami przez męża i Małego Johna sprawiło, że projekt "łóżeczko dla Marion" okazał się prawdziwie rodzinną metamorfozą.





Tak wyglądał montaż...
















...i efekt końcowy. Łóżeczko stanęło w pokoju dziennym - z uwagi na wygodę naszą (i Małego Johna także). Całościowym kącikiem Marion jeszcze się podzielę!







20 komentarzy:

  1. Efekt- rewelacyjny!!! W takich chwilach tym bardziej żałuję, że drugiego dziecka zapewne się nie doczekam, bo kuszą takie metamorfozy, oj, kuszą 😉 Włożyłas w to mnostwo pracy, ale po stokroć warto😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję! :D Pracy było sporo, momentami żałowałam, że nie kupiłam gotowca, ale po wszystkim... cieszę się, że tego nie zrobiłam :) A takie słowa jak Twoje tylko dodają skrzydeł! Dziękuję! :*

      Usuń
  2. Czyli perfekcjonizm kontra życie przegrywa z kretesem. Przy następnym łóżeczku pójdzie łatwiej ;) Pamiętaj, że wpadam do ciebie na kurs fotografii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ale pocieszam się, że czasem wygrywa pojedyncze bitwy :P

      Heh, zapraszam! ;D Nie wiem, czy na kurs (choć możemy cały dzień robić zdjęcia, ja nie mam nic przeciwko :D), ale na kawę i pogaduchy na pewno! :*

      Usuń
  3. Super to opisałaś
    Przy porannej kawie mam uśmiech od ucha do ucha a łóżeczko wyszło fantastycznie.Teraz 5 miesieczna Marion tonem znawcy powie-Mamo to jest metamorfoza że HoHo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak się cieszę :D
      Heheh, a Ty wywołałaś uśmiech u mnie ;D
      Wymiana dóbr ;D

      Dzięki Ci wielkie i ściskam ciepło!

      Usuń
  4. Ale trafiłaś. Właśnie dziś rozmyślałam o przemalowaniu łóżeczka, ale ja to dam bratu, żeby pistoletem mi to psiuknął i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo...! Pistolet...!!! Właśnie mi się oczy zaświeciły, jakbym wylądowała w sklepie z zabawkami i nieograniczonym budżetem!

      Pochwalisz się efektem końcowym, co? :D Bo ja ciekawskie babsko jestem :P

      Usuń
  5. No, teraz wygląda jak najnowocześniejsze łóżeczko z jakiegoś modnego sklepu ;) Też myślałam o malowaniu, ale zdecydowałam że się dodatkami pobawię. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ komplement, kurczaki, dziękuję :> (się zarumieniłam, nooo)

      Malowanie jest okropnie pracochłonne i szlag człowieka momentami trafia, ale warto :) A dodatki potrafią zrobić cały efekt, więc też będzie świetnie :D Trzymam kciuki i jestem ciekawa efektu!

      Usuń
  6. Świetny efekt! Podoba mi się połączenie tych dwóch kolorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! Tutaj ukłon w stronę męża, który sam wymyślił szary :) (ja chciałam czerń i biel, a on sam wyjechał z szarością, której w naszym mieszkaniu jest trochę, a jakoś o niej nie pomyślałam, "błyskotliwa" ja :P)

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  7. Świetnie to wygląda! Miałam kiedyś dokładnie taki sam problem - rozłożyłam mebel na czynniki pierwsze i tylko narobiłam sobie zajęcia na kilka dni ;) Też jestem na etapie obmyślania metamorfozy sosnowego łóżka mojej córki. Choć jest nowe, to wpadłam na chytry plan, że potraktuję je ciemną bejcą i lakierem, żeby uzyskać taki trochę angielski look ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł! :) Przy okazji, całkowicie rozumiem i podzielam chęci metamorfozy nowego mebla - bo przecież nikt nie powiedział, że jedynie producent ma rację i nic zmieniać nie można :P A dzięki naszej ingerencji mebel uzyska nietuzinkowy, wyjątkowy charakter - będzie jedyny w swoim rodzaju, czego Ci bardzo życzę!

      Heh, no właśnie... Teraz już będziemy mądrzejsze... :P

      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  8. Super Wam wyszło! Proste białe łóżko z materacem, szkoda tylko że tych pasków nie widać na co dzień bo są naprawdę stylowe. Czego więcej potrzeba dziecku do dobrego snu? :) I zdecydowanie szary kolor pasuje świetnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo Ci dziękuję!
      Paski są na materacu, który na co dzień chowa się (nieśmiały? ;)) pod prześcieradłem - dlatego ich nie widać... Ale przyznaję - stylowe ;) Urzekły mnie w sklepie ;)

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  9. Ależ maluszek rozkoszny! I jeszcze te wystające stópki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo się cieszę, że istnieje taki właśnie blog! Bardzo przyda mi się streszczona tutaj wiedza i pomysły.
    Po więcej inspiracji zapraszam do nas: https://stylowo-mieszkam.pl/

    OdpowiedzUsuń