11/27/2015

świńska sprawa

W środę był Światowy Dzień Pluszowego Misia; w Dzień Dobry TVN migawki z Torunia prezentujące rodziców z maluchami ściskającymi pluszaki, w powiadomieniach o nowych postach wśród znajomych informacja o misiach wędrujących do placówek oświatowych i wychowawczych, w międzyczasie telefon od męża, że synek jako jedyny przyszedł do przedszkola ze swoim małym szczurkiem, podczas gdy reszta taszczyła ogromne uszate maskotki.
No tak. Informacja o akcji była przyczepiona do wielkiego miśka grzejącego siedzenie w holu placówki, a gdy odbierałam Małego Johna, rodzicielski gwar i tłok zamąciły mi w głowie. Na nic też pieczątka na dłoni synka, który wyjaśniał nam kilka razy: "Tu jeś napisiane: Nie ziapomnij o misiu!" Cóż. Młodzian nic więcej do komunikatu nie dodawał, nawet podpytany, więc kiwaliśmy głowami jak samochodowe pieski, trochę głupawo potakując.

Tak więc... Świńska sprawa.
Synek w Światowy Dzień Pluszowego Misia nie wziął pluszowego misia do przedszkola.

Moja wina. Moja bardzo wielka... wrrrróć! Żadna wina, w końcu tablicę ogłoszeń wertowałam w przeddzień wydarzenia kilka razy, upewniając się, czy z tymi misiami (sugerując się pieczątką) to coś już, czy może jeszcze nie. Nie mogłam nic poradzić na fakt, że pluszak-informator został zasłonięty ciałami grona rodzicielskiego, które łapało kurtki w locie i goniło za pociechami. No nic nie mogłam zrobić, złośliwy uśmiech Losu po prostu.

Siedziałam więc w domu - po tym telefonie-naganie - a grymas zakłopotania rósł na mojej twarzy. Do czasu, aż przypomniałam sobie różową okładkę książeczki, którą niedawno odebrałam z domu rodzinnego. "Lotta z ulicy Awanturników", pokreślona czy to przeze mnie, czy przez moją siostrę - pokolorowana (na tej wersji poprzestańmy), o dziewczynce, która nie rozstawała się z pluszową... świnką. (Ach, przepraszam!...niedźwiedziem!)

Nisiek Lotty to gruby prosiaczek, którego mama uszyła z różowego materiału i podarowała Lotcie, kiedy Lotta skończyła cztery lata. Wtedy Nisiek był czysty, różowy i piękny, a teraz jest brudny i, prawdę mówiąc, rzeczywiście wygląda jak prosię. Lotta jednak uważa go za niedźwiedzia, chociaż Jonas mówi:
 - Cha! cha! Przecież to żaden niedźwiedź, to prosiak.
(...)
Lotta bardzo lubi swego prosięcego niedźwiedzia. W nocy Nisiek sypia w jej łóżku i rozmawiają sobie, kiedy Jonas i Mia Maria nie słyszą.

Astrid Lindgren, "Lotta z ulicy Awanturników"


Biorąc pod uwagę fakt, że takim Niśkiem dla Małego Johna jest niepozorny brązowy pluszowy szczurek... Humor mój w momencie znacznie się poprawił, a matczyne morale znów urosły do normalnych rozmiarów. Przypomniałam sobie ponadto, jak w pewien piątek próbowałam skłonić syna do wybrania innej zabawki jako towarzysza (w ten jeden dzień w tygodniu dzieci mogą zabrać ze sobą do przedszkola którąkolwiek zabawkę zechcą). Młodzian zachwycony wybrał pluszowego psiaka, ale gdy usłyszał, że szczurek zostaje w domu... Zgadniecie, jak skończyła się ta opowieść?

Dzień Pluszowego Misia winien być dniem pluszaków w ogóle - wszak różowa, nieco przybrudzona świnka też jest niedźwiedziem, prawda? (Nie pytajcie, w co zamienia się czasami szczurek. Ma to jakiś mistyczny i zagadkowy związek z przemianą Małego Johna w... hipopotama.)

Zainspirowana Lottą, jak również świńską kolekcją Maileg (napatrzyłam się ostatnio, oglądając ozdoby świąteczne), postanowiłam poszukać świnek-zabawek. Z premedytacją pominęłam Peppę, bo to w zasadzie oczywistość.

Mój typ? Poducha-mastkotka od Maileg - do złudzenia przypominająca prosięcego niedźwiedzia Lotty. Przez moment widziałam nawet w wyobraźni moją maleńką Lottę ściskającą nieco przybrudzoną, ale bardzo kochaną świnkę...



zgodnie z ruchem wskazówek zegara:
0:00 - Ikea
godzina 1:30 - metalowa zabawka retro
godziny 3:00 (metalowe zawieszki na choinkę), 4:30 (przytulanka), 5:00, 6:00 (materiałowe zawieszki na choinkę) oraz 7:30 (duża poduszka-przytulanka) - Maileg
 godzina 9:00 - Yo Yarn - Świnka Gryczanka
godzina 10:30 - DINGaRINGs - grzechotka-gryzak Świnka Patty


_______________________
rysunek Lotty (w ramce mojego autorstwa) - fragment okładki "Lotta z ulicy Awanturników" wydawnictwa Nasza Księgarnia (data wydania: 2011, ISBN: 978-83-10-11990-2)
 

4 komentarze:

  1. Prowadzisz świetnego bloga, zapraszam do mnie po baner Blog na medal!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezły przegląd! Sporo fajnych rozwiązań. A widziałaś już konkurs dla blogerek dotyczący dekoracji gwiazdy betlejemskiej? http://www.twojediy.pl/dekoracja-gwiazdy-betlejemskiej-akcja-blogi-rozkwitna-poinsecja/ Gwiazdy tego konkursu będą bawić się na Blogowigilii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń