6/16/2016

Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach

Przy okazji Silesia Bazaar vol.4 (fotorelacja już wkrótce), mogłam wreszcie przespacerować się po dachu Międzynarodowego Centrum Kongresowego w Katowicach.

Ktoś stwierdził kiedyś, że projekt nie przetrwa próby czasu, że to "wydziwianie" niesłużące ludziom, nieprzydatne. Że takie "łażenie po dachu" to wybujała fantazja architektów, mocno odrealniona, pomysł zwyczajnie "od czapy". Broniłam wtedy tej przestrzeni, opowiadając, jak to zawsze widzę ludzi wspinających się po czarnych jak węgiel schodach. Zainteresowanie, jak by nie było, jest. Dopiero niedawno jednak miałam możliwość na własnej skórze sprawdzić, jak wygląda osławiony projekt.

Zaskoczyła mnie intymność miejsca. Jesteśmy w centrum miasta, ale otaczająca cię zieleń wycisza, sprawia, że czujesz się trochę jak w górach (choć oczywiście nie masz złudzeń, że to wyłącznie skojarzenie - grafitowa obudowa trawiastych powierzchni nie pozwala na całkowite odrealnienie). Krzywizny, zakręty, załamania... pocięta nimi droga niejako wije się, a ty możesz się schować przed zgiełkiem, przysiąść na ławce i odpocząć. Cisza i relaks... Na górze (nie na samej, na "punkt widokowy" nie wchodziłam) poczułam się spokojnie i bezpiecznie. Miałam ochotę usiąść, przymknąć oczy i... po prostu być. Albo wziąć ze sobą Małego Johna i urządzić sobie mały piknik albo pobawić się - tak niezobowiązująco, trochę inaczej niż zwykle. 

Natura ujarzmiona przez człowieka, sztucznie osadzona na silnie industrialnym szkielecie, całościowo wypada jednak zaskakująco dobrze. Bardzo naturalnie. Zwłaszcza gdy zakwitła koniczyna...








Wiem, wiem, wychodzę na fetyszystkę własnych odbić w szybie... Ale nie mogłam się powstrzymać - te lampy dawały świetny efekt!



Spieszę donieść, że 7 czerwca Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach otrzymało Nagrodę Architektoniczną POLITYKI! Grand Prix za rok 2015 otrzymała pracownia JEMS Architekci za projekt katowickiego MCK.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz