11/07/2016

zieleń w domu bez wysiłku: chrobotek reniferowy

Wieczór. Być może ciemność rozjaśnia gdzieś poświata zorzy polarnej. Jesteśmy na północy. Ciszę i nabożne skupienie przerywa chrobotanie - to ludzkie kroki, stąpanie po mchu, który - wybudzony - nie ukrywa swojego niezadowolenia. 

Zbiory.

Chrobotek reniferowy należy zbierać pod osłoną nocy, kiedy wysoka wilgotność powietrza sprawia, że na dłużej pozostanie miękki i puszysty. Ten reniferowy przysmak (stąd nazwa: chrobotek od chrobotu pod stopami zbierających i reniferowy od delektujących się nim smakoszy), oderwany od naturalnego środowiska, należy poddać zabiegowi stabilizacji: dokładnie oczyścić, a następnie poddać procesowi zasolenia, by charakterystyczna miękkość pozostała na zawsze. Tak spreparowany, nie wymaga już żadnych dodatkowych nakładów pracy - może zamieszkać w ludzkiej siedzibie i codziennie świeżo wyglądać.

Wspaniałe, prawda?
Z chrobotkiem po raz pierwszy zetknęłam się przypadkowo, przeglądając sieć w poszukiwaniu naturalnej ozdoby zdolnej udawać mikro środowisko w słoiku czy szklanym pudełku. Nie do końca świadoma swoich zakupów, sprowadziłam do domu w zwykłej przesyłce pocztowej dużą kępkę zielonkawego mchu, którego miękkość łaskotała palce. Dopiero potem, odwiedzając katowickie 4Design Days (moja relacja TUTAJ), spostrzegłam realizacje od JUKO green design, a rozmowa z właścicielką marki - panią Justyną Kosek, która swoją narracją potrafi przenieść odbiorcę do świata mchu i paproci, dowiedziałam się więcej o chrobotku - jeszcze bardziej czując do niego słabość!

Wiedzieliście na przykład, że w swoim naturalnym środowisku chrobotek reniferowy - jak na skandynawski "towar eksportowy" przystało - występuje w neutralnej szaro-białej barwie, a wszelkie zielenie czy bardziej szalone odcienie (róż, fiolet, żółcienie) dodawane są w procesie barwienia? Pani Justyna pięknie oddała charakterystykę jego barwy: szaro-kremowa. Od razu przed oczami widzę mleczną mgłę pokrywającą kępki kremowego mchu, skrzypiącego pod stopami. Czy to przypadek, że próbując opisać te zjawiska, odnosimy się do metaforyki mlecznej, śmietankowej, kremowej? Wydaje się, że w momencie czujemy się otuleni: czy to wspomnieniami ciepłych napojów serwowanych nam przez mamę przed snem albo do domowych ciastek, czy tęsknotą za kuchennymi, kulinarnymi doznaniami. Prostota i elegancja kremu - naturalność i wyjątkowość chrobotka reniferowego. Przy użyciu naturalnych barwników, możemy uzyskać cała paletę barw mchu. W naszej ofercie mamy aż 16 dostępnych kolorów, dodaje pani Justyna. Nie musimy więc iść w skandynawski minimalizm (biel i szarość) czy naturalizm (zieleń). Możemy wkomponować chrobotek w nasze wnętrze - jakkolwiek szalone czy nietypowe by ono nie było!


JUKO green design, fot. Anna Kuzak


Ale od początku. Skąd pomysł na powiązanie biznesu z... mchem? Nocne łowy chrobotka reniferowego, przywodzące na myśl niemalże druidyczne, tajemnicze wyprawy do lasu? Jestem miłośnikiem piękna i dobrego stylu w wystroju wnętrz, chcąc więc połączyć te dwie kwestie, zajęłam się aranżacją zieleni, wyjaśnia Justyna Kosek. W dzisiejszych czasach, gdzie obserwuje się coraz większe tempo życia, coraz więcej się od nas wymaga i sami też mamy coraz większe oczekiwania, szukamy czegoś dla siebie, naszego wewnętrznego spokoju, harmonii.
No właśnie: coraz większe tempo życia, większe oczekiwania... Często rezygnujemy z pielęgnacji roślin w domach, boimy się ich wymagań, wybieramy bezpieczne rozwiązania. Sukulenty, storczyki... Rośliny niewymagające, którym nie trzeba poświęcać zbyt wiele uwagi. Chrobotek reniferowy wydaje się więc rozwiązaniem idealnym - "bezobsługowym". Dla nas, mieszkańców miast, gdzie znaczną część naszego życia spędzamy w pomieszczeniach, jest to sposób na powitanie natury z powrotem w naszym otoczeniu, dodała pani Justyna.

To zresztą nie tylko zaproszenie natury do domów, ściany z mchu czy traw lub innych roślin (również dostępne w ofercie marki JUKO green design) coraz częściej goszczą w przestrzeniach publicznych, ożywiają do tej pory surowe przestrzenie biurowe. Zieleń przecież relaksuje, a kontakt z przyrodą wpływa pozytywnie na naszą psychikę. Poza tym... czyż to nie wygląda zwyczajnie pięknie?





JUKO green design, przykładowa realizacja: GALERIA HANDLOWA WARSZAWA – ŚCIANA Z MCHU PODUSZKOWEGO




Nigdy nie zapomnę opowieści o tym, jak jeden z klientów zażyczył sobie... podłogę z mchu. Pokryto ją potem szkłem, by ludzkie stopy nie sponiewierały delikatnego chrobotka i nie przyczyniły się do szybkiego zniszczenia zielonego dywanu. Jednak mimo chłodnego dotyku stopionego, przezroczystego już teraz piasku, wizja przechadzania się po swoim prywatnym leśnym runie wydaje się być kusząca, nie sądzicie?

Mnie długo męczył brak roślinności w łazience. Oczyma wyobraźni widziałam przynajmniej jedną plamę zieleni w tej ciemnej, trochę chłodnej przestrzeni. Jak jednak przemycić ją do pomieszczenia pozbawionego okien, najczęściej pogrążonego w ciemnościach? Ciekawa jestem, jak chrobotek sprostałby wyzwaniu!

Tymczasem wyciągam swój zamknięty w szklanym pojemniku chrobotek, poprawiam gumowego króliczka (pamiątka z dzieciństwa mojej mamy) i ceramicznego muchomora - niech moja kępka mchu cieszy oczy, a przy okazji spełnia dodatkowe funkcje...



Czy wiedzieliście na przykład, że chrobotek reniferowy:
  • działa jak naturalny filtr, pochłania szkodliwe dla naszego organizmu toksyny,
  • absorbuje dźwięk, doskonale wycisza pomieszczenia,
  • ma właściwości antyalergiczne,
  • wyrównuje wilgotność w powietrzu,
  • jest w pełni bezobsługowy, nie wymaga nawadniania ani nawożenia,
  • jest naturalnym miernikiem wilgotności powietrza?
Przyznam, że dopiero lektura charakterystyki ścian z mchu (TUTAJ) otworzyła mi oczy. O wiele przychylniej spojrzałam w kierunku mojej - i tak już ulubionej - zielonej kępki. Wcześniej urzekała mnie wizja jakiegoś milusińskiego renifera wcinającego chrobotek jak ja nugat, teraz ta roślina imponuje mi całkowicie!





szklane pudełko: agnetha.home
ceramiczny muchomor: ceramika Bordo




Post powstał we współpracy z marką JUKO green design.
Wszystkie zdjęcia użyte wpisie a nie będące mojego autorstwa, zostały zamieszczone za zgodą autorów lub osób posiadających do nich prawa.

W cyklu "zieleń w domu bez wysiłku" pragnę podzielić się z Wami pomysłami na przemycenie do naszych wnętrz roślin jak najmniej wymagających, takich, które jednocześnie będą cieszyć oko i dłonie (niemuszące wykonywać przy nich prac ;)). Okazuje się, że wcale nie trzeba mieć "ręki" do roślin, by te zechciały z nami współpracować i okazale prezentować się we wnętrzach!

4 komentarze:

  1. Uwielbiam mech i często wykorzystuję go do swoich dekoracj,przeważnie jesiennych lub świątecznych.A ten chrobotek wygląda bardzo puszyście i leśnie.Oczywiście najbardziej podoba mi się wersja zielona a muchomorek poprostu miodzio.Wiesz jak uwielbiam muchomorki😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pałam do nich coraz większą sympatią ;D Mają coś w sobie :D
      A mech jest cudowny! Chrobotek jest milusi - samo trzymanie go w dłoniach to przyjemność... :>

      Ściskam Cię ciepło!

      Usuń
  2. kochani... chrobotek nie jest mchem, jest porostem objętym ochroną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga! U nas zwykle nazywa się go potocznie "mchem", bo jest taki miękki i milutki i właśnie z mchem się kojarzy...

      Wydaje mi się jednak, że w Skandynawii aż tak objęty ochroną nie jest? Skoro jest przysmakiem reniferów, czymś - przynajmniej tak się wydaje, kiedy się o nim czyta - zwyczajnym, pospolitym? Wyprowadź mnie, proszę, z błędu, jeśli się mylę... No i też chyba gdyby był objęty ochroną, nie sprzedawano by go na taką skalę? Może się go hoduje do celów eksportowych czy handlowych ogólnie? 🤔

      Usuń