5/23/2017

zabawki dla dziewczynki - Co polecamy?

Kiedy w pierwszej ciąży dowiedziałam się, że będę mieć syna, odetchnęłam z ulgą. Nie tylko dlatego, że marzył mi się pierworodny. Odetchnęłam również dlatego, że ominie mnie sklepowy szał (wiecie, proporcje asortymentu na poziomie 3/4 dla dziewczyn, 1/4 dla chłopaków) i... Maileg. Duńskie zabawki pokochałam bowiem od pierwszego wejrzenia, uznawałam je jednak za produkt bardziej dla dziewczynek i w sumie cieszyłam się, że nie będę musiała wydawać grubych pieniędzy na kolejne zestawy - bo czułam, że gdyby córa była, wydawałabym. Bez mrugnięcia okiem. Na zasadzie "Shut up and take my money!".

No i masz. Córa pojawiła się. Trzy i pół roku później. Kupiłam wtedy pierwszą myszkę Maileg i tak się zaczęło.



Jako mama dziewczynki mogę trochę spełniać swoje zabawkowe marzenia, kupować córce to, czym sama chciałabym się pobawić (z lekko rzuconym hasłem-wymówką: "No przecież to będzie dla niej! Eee... kiedyś!"). Zabawki, które zamierzam dzisiaj pokazać, na tym etapie są bardziej... moimi ;). Jednak gdy je wyciągam, bawimy się razem - i ja, i Mały John, i Marion. Wszyscy na równych zasadach, choć nie zawsze w ten sam sposób.

Zdjęcia powstały spontanicznie - w trakcie naszych harców na podłodze. Chwilę wcześniej wyciągnęłam z domku dla lalek przeróżne zabawki, którymi bawiliśmy się na różne sposoby. Laleczka Pinkie Pie skakała po łóżku, z którego zostały wyeksmitowane myszki (Marion bawiła się w najlepsze pościelą, sprawdzając różne ustawienia, kombinacje i stylizacje), pluszowy piesek Małego Johna był łaskotany w ucho przez mini Annę z "Krainy Lodu", gdy Elza śpiewała "Jest impreza w Arendelle!", wdziewając mini i dołączając do Pinkie. Sprawdziliśmy więc w praktyce wszystkie zabawki. Co polecamy?


Myszki Maileg to pozycja numer jeden. Dopracowane w każdym detalu, pięknie uszyte, z naprawdę fajnych materiałów (i miłych w dotyku, i cieszących oko). To trochę takie zabawki "retro", jak stwierdził niedawno znajomy mojego męża. Myszki mieszkają albo w pudełkach-łóżeczkach, albo są sprzedawane oddzielnie. Maileg wyposaża swoich bohaterów (głównie króliki - ja jestem fanką myszy ;)) w różne dodatki - moim faworytem jest ostatnio... pralka. Ogoniastym przyjaciołom kupiłam jakiś czas temu metalowe łóżeczko - rozmiar mini jeszcze pasował do pokoju na piętrze w domku dla lalek. Mamy też tornister, w którym znalazły się trzy pierwsze litery alfabetu i miękki ołówek zrobiony na drutach. Wszystko wykonane starannie, zachwycające jakością.




Jestem zauroczona mini laleczkami: czy to przedstawiającymi spersonifikowane postaci z genialnej kreskówki "My Little Pony: Przyjaźń to magia" (na studiach magisterskich namiętnie oglądałyśmy kolejne sezony - wiadomo, kulturoznawczynie ;)), czy księżniczki Disney'a. Na te ostatnie polowałam i dorwałam w całkiem znośnej cenie w Biedronce. Na początku miało stanąć na Elzie - wiecie, taki "must have". Ale nie wytrzymałam i po niespełna dwóch dniach dokupiłam królowej siostrę. A co!

Oba rodzaje laleczek są fajnie wykonane - niby to plastik, ale "lepszego sortu". Momentami jakby gumowy. Laleczki My Little Pony zginają się w łokciach i kolanach (to zawsze +50 punktów do fajności), a Disney'owskie księżniczki mają ruchome ręce, nogi, głowę, i pomimo niewielkich rozmiarów naprawdę dobrze się sprawdzają, ujmują jakością. Można im też zmieniać garderobę albo ozdabiać ją dodatkami - how cool is that?


Gdy przypominam sobie własne zabawki-hity z dzieciństwa, nasuwają się dwa typy: Barbie i Lego. Klasyka. Klocki Lego znane są i moim dzieciom - Mały John jest obecnie na etapie Ninjago, a Marion oswaja się z Duplo. Do zeszłorocznego kalendarza adwentowego wrzucałam jej kobiece postaci ujęte w formie tych klocków - pojedyncze figurki znalazłam na Allegro. Było to o tyle wygodne rozwiązanie, że nie musiałam wydawać znacznych sum na całe zestawy, podczas gdy i tak polowałam na same figurki.


A co sprawdza się u Was? Co polecacie?


 Marion: koszulka H&M, spodenki Zara, kapcie Titot

24 komentarze:

  1. Mogę pobawić się z Wami?? U nas od zawsze tylko klocki Lego ;-( aż mam dość ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Wbijaj! :D
      Coś czuję, że Mały John chętnie by się z Frankiem Lego ;) A my w tym czasie mogłybyśmy szaleć :D

      Usuń
  2. Jakie piękności! :)

    Tymczasem moja najmłodsza siostrzenica upodobała sobie plastikowe butelki. I nie ma zmiłuj, żeby bawiła się czym innym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to jest najpiękniejsze :D Pamiętam, jak odwiedziła nas znajoma, która kupiła dla małego wtedy Johnka bodziak i przepraszała, że przyniosła w siatce z sieciówki. A ta siatka okazała się najlepszym podarkiem dla naszego szkraba!

      A butelki to wdzięczny materiał! Do DIY także! :D

      Usuń
  3. Jé!! Moc milé!!
    Miluji myšky od Maileg ♥
    Jarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jsem stejný! :D
      Moc děkuji a zdravím zahřát! ♥

      Usuń
  4. U mnie hicior ostatnich dni to kuchenka do gotowania z Ikea. I dwulatek i sześciolatek gotują filcowe warzywa, zapodziane skarpetki i okruchy z pod stołu. Ostatnio wrzucili nawet do piekarnika moją komórkę ;) A poza tym Lego, mnóstwo Lego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojaaa! :D Masz rację! Zapomniałam o gotowaniu! Jasiek ma też filcowy makaron i drewniane jedzenie - razem z Lulką bawią się i to długo ;) Kuchenki jeszcze nie mamy, ale zastanawiam się nad takową... Ikeowska jest fajna, chyba jedna z ładniejszych "gotowców", mnie jednak korci jakiś refreszing ;)
      Ooo tak, Lego króluje :D

      PS. Jak smakowała pieczona komórka? ;)

      Usuń
  5. Hoho ile pomysłów :) Ale widzę, że mata z gąbczastych puzzelków jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! :D Długo szukałam jakiejś praktycznej (i ładnej) maty do zabawy dla dzieciaków. Ta spełniła wszystkie wymagania :)

      Usuń
  6. Małe myszki są rozkoszne! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie mam dzieci... Za to mam pokaźną kolekcję zabawek. :) Od zawsze moje serducho należało do małych laleczek, figurek i mini mebelków. Tych mini księżniczek Disney'a mam ponad 15 - a 24 lata na karku. Wcześniej jeszcze złapała mnie moda na lalki Monster High. Monsterki same w sobie nie są piękne, ale wciąż mam w planach zmienienie ich wyglądu. Zakochałam się w przerobionych Monsterkach wyglądających jak porcelanowe lalki. :)
    Aktualnie poluję na przecenione zestawy Sylvanian Families. Te leśne zwierzątka i ich domki pokochałam na zabój. Są piękne, urocze i takie delikatne. Mam już kilka zestawów i niektórymi detalami jestem zachwycona! Tak, jestem straszną kolekcjonerką i na rzecz figurek zrezygnowałam z kupowania nowych par butów. Sylvanian Families na pewno przeznaczone są dla nieco starszych dzieci, bo zawierają malutkie elementy takie jak grzebyki do włosów czy smoczki dla maluszków.
    Ja sama mam sentyment rzecz jasna do starych Barbie, Lega Scala i kucyków Pony - kucyki dalej leżą na szafce nad łóżkiem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lego Scala! Wiesz, że niedawno moja siostra znalazła swoją laleczkę? Och, ja uwielbiałam Belville! Miałyśmy z siostrą kilka zestawów :)
      Masz rację... Coś jest w tym, że nie musimy mieć dzieci, by czuć pociąg do "zminiaturyzowanych światów"... Och, Sylvanian Families są piękne - nie mam co prawda żadnego zestawu, ale widziałam ich wiele w sieci i jestem zachwycona! Muszę obczaić, jak wychodzą rozmiarowo, bo gdyby pasowałyby do mojego domku dla lalek to byłby hicior!
      Ooo, idea przemieniania Monsterek jest świetna :D Ja widziałam przeróbki bodajże lalek Bratz (tak się to pisze?) - FANTASTYCZNE. Bo o ile jako taką ideę Monsterków kupuję czy rozumiem, o tyle Bratz to dla mnie były takie... eeee... dziwki, mówiąc mało delikatnie ;)
      Heh, ja mam lat 31, a te zabawki z wpisu są w sumie głównie moje xD Marion jest jeszcze za mała, by kumać, jak się nimi bawić - bawię się z synem czasem (też lubi ;)), ale głównie... sama :P I lubię to!

      Wielkie dzięki za komentarz :D Bratnia Duszo Ty! :D :*

      Usuń
  8. Te myszki są przepiękne. I jeszcze w takich fajnych pudełeczkach. Świetne zabawki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Uwielbiam je! Naprawdę Maileg dba o detale :)

      Usuń
  9. Coś mi się wydaje, że to rodzic ma większą, albo przynajmniej równą radochę z tych zabawek. :) Śliczne foty, pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to prawda ;D
      To jedna z tych sytuacji, kiedy cieszysz się, że jesteś rodzicem ;D

      Usuń
  10. Klocki lego klasyka - sam bym się teraz pobawił. Nie żartuję, nachodzą mnie takie momenty, że żałuję, że oddałem swoją kolekcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale to rozumiem!
      A to "zjawisko" ma nawet swoją nazwę - AFOL - Adult Fan Of Lego :D
      I tak, ja też jestem AFOLem xD
      BTW, z klocków można tworzyć dzieła sztuki :)

      Usuń
  11. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję! :) Miło wrócić po dłuższym czasie do tego wpisu i przypomnieć sobie, jaka córcia była wtedy mała... Jutro kończy 5 lat! Jak ten czas leci ;)

      Usuń