7/30/2017
zakupy z mężczyzną, czyli kilka uwag córki, żony i matki
Mężczyźni są bardzo praktyczni. Zwykle wiedzą, czego chcą (a przynajmniej czego na pewno nie). Nie dla nich długie wędrówki alejkami w centrach handlowych - jeśli w grę nie wchodzi sprzęt elektroniczny tudzież inne męskie pasje, wizyta w sklepie jest... krótka (poszukiwanie konkretnego przedmiotu - znalezienie poszukiwanego przedmiotu - dokonanie zakupu - wyjście). Dlaczego pozwalam sobie na taki wniosek? Generalizuję? Moi dwaj najukochańszy mężczyźni - mąż i syn - służą mi za próbkę statystyczną. Czy jeden, czy drugi, ilekroć ma zaopatrzyć się w nowe (tutaj wpisz dowolnie:) spodnie, buty, koszulki itd., doskonale wie, czego nie chce na pewno, a jak już znajdzie się w sklepie i zauważy rzecz, która w miarę pasuje do wytycznych, z miejsca bierze i... kończy zakupy. W pierwszym sklepie. Najczęściej.
Ma to swoje plusy. Wybór prezentów jest łatwiejszy (bo wiadomo konkretnie, czego potrzeba), a i pozostaje więcej czasu za zakupy... babskie (dla dobra wzajemnych relacji lepiej jednak, byśmy robiły je same - na spokojnie ;)).
Tak było ostatnio: małżonek zgłosił zapotrzebowanie na krawaty (prezentowane w tym wpisie znajdziesz TUTAJ). I pasek (zerknij TU). Typowe męskie akcesoria. I o ile zawsze dobrze mieć w szafie po jednej sztuce uniwersalnej, pasującej do różnych stylizacji (czy to będzie mała czarna czy dla mężczyzny krawat właśnie), o tyle potrzeba zmian, uatrakcyjnienia własnego wizerunku kusi urozmaiceniem garderoby.
Np. taki krawat z dzianiny - nietypowy, bo nieidący w charakterystyczny szpic. Lekko połyskujący, z wyrazistą fakturą, w kolorze szarawego, brudnego różu. Nie byłam pewna, czy mężowi się spodoba, a okazało się, że akurat ten krawat pasuje do większości jego stylizacji! Taki paradoks: solo dasz mało szans, ale w duecie czy większym gronie zgranie jest idealne!