Czy jest coś lepszego niż wiedźmińska wersja deseru "Eton mess" i gra z kolorowymi motkami wełny i kociakami? Kto twierdzi inaczej, niech jeszcze raz poważnie przemyśli swoje priorytety!
Co tu dużo kryć. Gdy dzwon już godzinę szesnastą oznajmi, ciemno się robi jak w rzyci. Nosa wyściubiać z czterech ścian nie bardzo można, bo albo upiór jaki, albo mróz, albo jaka inna (dosłownie) zaraza. A i bez wiedźmina jakoś tak... niespecjalnie. Nie że niebezpiecznie, ale wiadomo: przezorny zawsze ubezpieczony.
Śmierć okrył się szczelnie płaszczem. W taką pogodę dotkliwiej odczuwało się brak skóry i tego wszystkiego, co zwykle bywa pod nią. I grzeje kości.
Nic to. Geralt zaprosił na "Kaer Morhen mess", mają też zagrać w jakąś nową grę, którą znalazł. Powinno być klawo.
Kaer Morhen mess, czyli wiedźmiński bałagan
krwawy deser wiśniowy dla śmiałych kruszycieli bezowych kości
Ingrediencje:
- bezowe kości według receptury TUTAJ spisanej
- wiśniowa frużelina (patrz przepis poniżej)
- ubita śmietana
- Halloweenowe żelki (np. kwaśne szczęki, jak u nas)
Frużelina wiśniowa:
potrzebne: opakowanie mrożonych wiśni + coś do posłodzenia + odrobina mąki ziemniaczanej
wykonanie: Wiśnie przełóż do rondla i podgrzewaj na małym ogniu do rozmrożenia. Posłódź do smaku, podgrzewaj dalej, aż odparuje nieco wody. W szklance zmieszaj nieco ciepłej wody z wiśni z łyżką mąki ziemniaczanej - robimy kisielowy "zaczyn". Gładki płyn wlej do reszty wiśni i mieszaj, aż masa zacznie gęstnieć. Odstaw do ostudzenia - frużelina powinna jeszcze naturalnie zgęstnieć.
Przekładaj do kieliszków kolejne składowe deseru, warstwami: pokruszone bezowe kości, paćka śmietany, krwawa frużelina - i tak dalej. Na koniec wbij kilka bezowych kości i dodaj żelkowe szczęki.
Smacznego! Ktoś w końcu musi posprzątać ten bałagan, prawda? 😉