1/08/2022

Hermiona Granger: biała czy czarna?

Wspominany w tytule "problem" pojawił się w momencie, gdy ogłoszono brodway'owską obsadę "Przeklętego dziecka" - sequela cyklu o Harrym Potterze autorstwa J.K. Rowling. W rolę Hermiony Granger - jednej z czołowych bohaterek cyklu (ale już nie "Przeklętego dziecka", warto dodać - tam ciężar przeniesiono na dzieci wcześniejszych głównych bohaterów) - miała wcielić się... czarnoskóra aktorka.

 


Właśnie. "Problem"...

Hermiona Granger to nie kawa, żeby pytać, co kto woli: czarną czy białą. W ogóle nie powinniśmy patrzeć na ludzi w ten sposób - nie ważne, czy prawdziwych, czy zmyślonych. Co więcej: skoro tak nas emocjonuje kwestia koloru skóry postaci FIKCYJNYCH, co to mówi o naszym podejściu do osób żyjących realnie? Odpowiedź mnie przeraża.

 - Ale w filmach była biała - ktoś powie. - I Rowling była obecna przy produkcji i akceptowała wybór aktorów.

To prawda. Ale jednocześnie: czy kolor skóry w przypadku tej postaci jest ważny? Czy Hermiona Granger jako postać zmieni się, gdy zmieni się jej kolor skóry? Czy on wpłynie na jej decyzje, na jej charakterystykę? Wątpię. Tak samo narodowość Cho Chang czy innych bohaterów zamieszkujących Hogwart - ich rasa nie ma większego znaczenia, a istniejące zróżnicowanie służy raczej pokazaniu wielokulturowości w magicznej szkole. Każdy może zostać czarodziejem.


W odpowiedzi na zarzuty fanów dotyczące ogłoszonej obsady "...Przeklętego dziecka" J.K. Rowling napisała na swoim Tweeterze:


Jeden fragment mocno mnie uderza. "White skin was NEVER" specified. ("Biała skóra NIGDY nie została określona.") To my czytelnicy założyliśmy, że Hermiona nie jest ciemnoskóra. Dlaczego? Przecież jej kręcone włosy (ważna cecha charakterystyczna, zwłaszcza w książkach!) mogły wskazywać coś zupełnie odwrotnego. To antropocentryzm białego człowieka - uznawanie nas (piszę z pozycji człowieka białego, zachodniego) za swoisty wzór człowieka jako takiego, pewną oczywistość, coś, co pierwsze nasuwa się na myśl, jeśli nie zostatnie wcześniej dookreślone inaczej. Tak to właśnie działa: kiedy piszesz ogólnie o człowieku, a nie podajesz dodatkowych cech charakterystycznych, najczęściej czytelnik ma przed oczami... białego człowieka. Tak skonstruowana jest, niestety w dalszym ciągu, nasza kultura.

Określenie koloru skóry padło jako charakterystyka ucznia Hogwartu bodaj raz: przy Deanie Thomasie przymierzającym Tiarę Przydziału ("ciemnoskóry chłopiec wyższy nawet od Rona usiadł przy stole Gryffindoru" - s. 131). Co ciekawe, Lee Jordan - w filmie grany przez ciemnoskórego aktora - nie jest tak opisany w książce: "Niewielki tłumek otaczał jakiegoś chłopca z dredami." - s. 102. Jest mowa wyłącznie o jego charakterystycznej fryzurze! Jasne, można tu stwierdzić dla przykładu, że dredy przeważnie noszą osoby ciemnoskóre (jak wspominają w jednym ze swoich wpisów dziewczyny z @blackispolish - TUTAJ: "Słynne style, takie jak warkocze, skręty, dredy lub dobierane, były używane w całej cywilizacji afrykańskiej jako symbol przynależności do plemienia, statusu społecznego lub pochodzenia z klanu danej rodziny"), ale przyznacie, że jest tu pewna dowolność co do wyobrażenia sobie postaci? Podobnie w przypadku Hermiony. Opisana jest w ten sposób: "Miała nieco przemądrzały głos, mnóstwo gęstych, brązowych włosów i wielkie przednie zęby." - s. 113. "Mnóstwo gęstych, brązowych włosów" może być równie dobrze opisem "czarnych włosów" - włosów specyficznego rodzaju, fryzury często określanej jako "afro" (por. TUTAJ). Może, bo... dlaczego nie? 🤷‍♀️

 

 

Powtarzam: czy coś istotnego zmieniłby tu kolor skóry lub rasa? Czy czarnowłosy Harry nie mógłby być Azjatą? A Ron zamiast rudzielcem wysokim, bladym chłopakiem z mysimi włosami zaczesanymi na bok? Z którego i tak każdy Ślizgon miałby bekę? (BTW, Ron w książkach jest dość wysoki, co wyraźnie jest podkreślane zwłaszcza w pierwszym tomie - jakoś niespecjalnie jednak widoczne jest to w filmach.) Ja wiem, w przypadku Ronalda chodziło o fakt, że cała rodzina była ruda - to stanowiło ich cechę charakterystyczną. Ale gdyby byli po prostu "szarzy", wysocy i wyraźnie biedni? Wydaje mi się, że w ten sposób też można by zbudować specyfikę tej rodziny. U Rowling wypadło to bardzo dobrze, bo rude włosy i piegi to dodatkowy element "stygmatyzujący", niemniej gdyby w tym uniwersum miała powstać rodzina wielodzietna opisana tylko z wyglądu inaczej, sądzę, że nie nie miałabym z nią za wielu problemów - podobnie jak większość z Was. Dlaczego? Bo się przyzwyczajamy do pewnego obrazu. Dla mnie, na przykład, Hermiona grana przez Emmę Watson była w filmie "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" nie do zdzierżenia. To nie była "moja" Hermiona, wyobrażałam sobie tę bohaterkę całkowicie inaczej. Niemniej... w drugim filmie już było ok, a w kolejnych panna Granger z książek przybrała dla mnie po prostu twarz panny Watson. Przyzwyczaiłam się. Podobnie mogliśmy przyzwyczaić się do tego, że Lee Jordan jest ciemnoskóry, jak chcieli twórcy filmu (co ciekawe, w zagranicznych charakterystykach postaci nie ma słowa o jego karnacji, podczas gdy polskie od tego właśnie zaczynają. Jak wspomniałam, w książce kolor jego skóry nie jest wyszczególniony - chyba że się mylę, wówczas wskażcie mi odpowiedni fragment, chętnie to sprawdzę i w razie czego poprawię). Tak samo mogliśmy przyzwyczaić się do myśli, że Hermiona... jest białą kobietą.



Pamiętam, że po obejrzeniu zwiastuna "Tajemniczego ogrodu" (2020) najbardziej obawiałam się dwóch rzeczy: że magia ogrodu została wprowadzona komputerowo oraz że Dickon Sowerby... jest czarnoskóry. Pierwszą sprawę tu zostawmy, rozwijam ją w recenzji filmu (tutaj: Dlaczego nowy "Tajemniczy ogród" jest beznajdziejny?), natomiast co do drugiej... Logicznie rozumując, nie powinnam mieć obaw żadnych, bo decyzja twórców mogła być dyktowana także realiami historycznymi. Osoby ciemnoskóre były służącymi, a Dickon był bratem Marty - służącej na dworze Cravenów, pokojówki. W czym więc problem? Ha, w przyzwyczajeniu! Uwielbiam filmową wersję Agnieszki Holland (1993), a bohaterowie są tam dla mnie odwzorowani idealnie. I nawet jeśli w książce jest mowa o kolorze skóry bohaterów (chociaż wątpię, ale przyznaję, że nie sprawdzałam jak w przypadku bohaterów "... Kamienia Filozoficznego"), to w przypadku charakterystyki Dickona czy Marty kolor skóry nie robi różnicy. Cechy bohaterów, które są istotne dla całej historii, dotyczą nie wyglądu zewnętrznego, a charakteru, sposobu działania. Z tego też powodu "problem", którego obawiałam się po zwiastunie, przestał nim być, gdy zaczęłam oglądać film. Kolor skóry aktora/postaci nie był tu w ogóle ważny, nie wpływał na nic.

Dlaczego przytaczam tutaj to wspomnienie i refleksję? Bo to one otwarły mi oczy i uświadomiły, że - uwaga! - nie mam żadnego problemu z wyborem Nomy Dumezweni na Hermionę w "Harrym Potterze i Przeklętym Dziecku". Dlaczego to tak wyraźnie akcentuję? Bo ja miałam ten problem wcześniej! Bo należałam do grona przeciwników tej decyzji, bo upierałam się, "że przecież w filmach..." (tutaj akcentowałam zdania jak książkowa Hermiona - z tym tonem wywyższenia 🙃). "Tajemniczy ogród" z 2020 roku (który według mnie nie powinien był w ogóle się pojawić) ma jedną istotną zaletę (i jedyną 😂): pozwolił mi wyciągnąć kijek z tyłka i pokazał, że kolor skóry bohatera jakiejś historii nie jest w ogóle ważny*.


*Nie piszę tutaj o sytuacji, gdy kolor skóry jest ważny dla całej opowieści, bo wpływa na charakterystykę bohatera, relacje między postaciami itp. Np. Django musi mieć czarny kolor skóry, dla tej historii nie może być inaczej. Piszę więc o przypadkach, gdy rasa czy karnacja są tylko elementem charakterystyki wyglądu zewnętrznego bohatera i niczym więcej.



Ilekroć w takich momentach wychodzę ze swojej bańki i uświadamiam sobie, że rasizm w różnych jego formach, czy też pewnego rodzaju poczucie wyższości białego człowieka wciąż mają się dobrze (dla przypomnienia, bo często sama o tym zapominam: niewolnictwo zniesiono dopiero w II połowie XIX wieku), inni to negują. "Przecież nie ma tak źle", "Przecież sami sobie na to zapracowali", "Hahaha, wymyślam!"

Myślisz, że problem nas nie dotyczy? Mieszkańców europejskiego kraju w XXI wieku? Możliwe więc, że żyjesz pod kamieniem, nie dostrzegając tego, że nietolerancja wciąż ma się dobrze, a rasizm - mimo niezgody na niewolnictwo i pewne zachowania - wciąż istnieje.

Przykład otrzeźwiający (dla mnie był nim wtedy na pewno): Polska, stolica województwa śląskiego, rozmowa w rodzinie, gdzie każdy dorosły skończył studia (ba! dwie osoby mają doktorat), mniej więcej 2014 rok:

 - Mamo, a to kto? - pyta mój synek, wskazując czarnoskórą kobietę w telewizji. To był jakiś wywiad albo luźny program lifestylowy na TVN Style.
 - To kobieta, Kochanie - odpowiadam synkowi.
 - Jaka kobieta? To murzynka! - rzucił na to mój teść, przebywający z nami w pokoju (byliśmy u nich w gościnie).
 - Ale murzynka to przecież też kobieta - odparowałam szybko.
 - Jaka tam kobieta! Hahaha!

Ha. Ha. Ha. W istocie, ubaw po pachy 😕.



"Hermiona Granger nie może być czarna."

Nie może, bo co? Co takiego się stanie? Ale konkrety proszę!

 



Powyżej dwie Hermiony Granger. Obie są piękne.


 

Wszystkie cytaty z "Harry'ego Pottera i Kamienia Filozoficznego" pochodzą z książki wydanej nakładem wydawnictwa Media Rodzina, Poznań 2000.

1 komentarz:

  1. Czyli że mogła być aborygenką, to stad pomysł żeby jej rodzice polecieli do Australii

    OdpowiedzUsuń