6/02/2017

projekt "ŁAZIENKA" (cz. 5) - Jak (nie) malować kaloryfer? Dramat w sześciu aktach.

Witamy Państwa serdecznie w Teatrze Satyry, Komedii i Dramatów Ludzkich! Dzisiejszy wieczór będzie obfitował w emocje! Zapewniamy: pot, łzy, wiersze po łacinie, intrygujące tête-à-tête z opalaniem natryskowym oraz rendez-vous pary małżeńskiej z... wilgotną ścierą nasączoną Cifem. 

Ciekawi?
A więc kurtyna w górę!



Scena 1
Akt 1
Młoda para małżonków [lekko po trzydziestce, wyglądających jeszcze młodziej] stoi przy półce w markecie budowlanym. Wybierają pędzel do malowania kaloryferów. Rozmowa schodzi na temat wyboru techniki.
Ona: Farba czy spray?
On: Spray. Będzie szybciej.
Ona: Ok, racja.
W tle słychać piosenkę z off-u: "Hey, hey! Kupmy spray! Jej, jej! Będzie lepiej!"

Scena 2
Akt 1
Kobieta wchodzi do kuchni z ogromnym pudłem tekturowym w ręce. Bierze nożyczki, kuca, nacina pudło; próbuje je rozerwać. Marszczy brwi. Odkłada nożyczki, podciąga rękawy i z wyrazem zacięcia na twarzy rozrywa pudło gołymi rękami. Uśmiecha się, nie bez satysfakcji.
Układa rozpłaszczone pudło na podłodze w kuchni. Na środku kładzie białą kratkę wentylacyjną. Sięga po czarny spray, potrząsa nim, robi próbę. Na widok czarnej smugi na kartonowej powierzchni rzuca do siebie, entuzjastycznie:
Ona: Jeeej! Mamy to!
Po chwili zamalowuje całą kratkę. Uśmiecha się. Zamyka puszkę, odkłada spray.




Scena 3
Akt 1
Późne godziny wieczorne. Łazienka dzień po nałożeniu ostatniej warstwy farby; prawie gotowa. Kobieta wchodzi do pomieszczenia [włosy związane w koczek, ubranie robocze, w ręce czarny spray do powierzchni, w tym kaloryferów, na twarzy spojrzenie rodzaju: "I'm ready to start."] Rozstawia wcześniej przygotowane (gołymi dłońmi rozerwane) płachty tektury. Wyposażona w taśmę malarską, dokładnie obkleja powierzchnię nad, z lewej, z prawej, pod kaloryferem i na podłodze również. Przystępuje do pracy. Próbuje malować pędzlem, ale praca idzie opornie. 


 
Kobieta sięga po spray. 
Ona [pod nosem, uśmiechając się]: No, to teraz pójdzie...
I poszło. Wprawne ruchy ręką w górę i w dół. Urywane psikania farbą. Ujęcia z różnych stron, dla lepszego pokrycia może i regularnej, ale jednak skomplikowanej powierzchni. Kobieta, kucając, przemieszcza się po tym fragmencie łazienki. Nagle czuje, że jej kapcie przyklejają się do podłogi. Kobieta marszczy brwi, zerka pod nogi.
Ona: Co jest, kurw... 
Podłoga jest szara. Miejscami przechodzi w ciemniejszy grafit. Kobieta ściąga z lewej stopy klapek - od spodu jest czarny.
Ona [starając się nie obudzić śpiących dzieci, ale jednocześnie dobitnie]: Fuck!
Wstaje. Szybkim ruchem gałek ocznych omiata przestrzeń łazienki. Powtarza:
Ona [nieco głośniej niż poprzednio]: Fuck!
Podchodzi do umywalki.
Ona: Fuck, fuck, fuck!
Podłoga w łazience prezentuje efekt ombre - od ciemniejszych szarości w okolicach kaloryfera (czerni bezpośrednio pod - na tekturze), po jaśniejsze - wprost proporcjonalnie do odległości od źródła pylenia. Umywalka pokryta jest drobnym nalotem farby. Klei się. Wanna też jest pokryta drobnym nalotem farby i klei się. Pralka też... Klozet jak wyżej.
Ona: Noooosz!
Kobieta bierze ścierkę, zamacza, z żółtej butelki wyciska pastelowo-żółty Cif. Szoruje. Słychać recytowaną pod nosem łacinę. Nagle wzdycha, otwiera usta i, nie bacząc na sen dziatek, woła:
Ona: CAAABAAAJ!
Budzi męża, którzy przychodzi po chwili.
On [zaspany]: Co...?
Ona: Szorujesz.
Małżonkowie czyszczą łazienkę. Jest północ.

Akt 2
Wieczór następnego dnia. Kobieta poprawia niedoróbki farbą. Cieszy się, że kupili pędzel do malowania kaloryferów. I choć wybrali najmniejszy z dostępnych w markecie budowlanym, ten okazuje się być nieco za duży, przez co przestrzeni za kaloryferem nie da się pokryć w stu procentach. Kobieta macha ręką.
Ona [cytując ulubione hasełko męża]: Ujdzie.



Akt 3
Poranek następnego dnia. Kobieta delikatnie zrywa kartonowe płachty, porządkuje łazienkę. Wtem odkrywa miejsca wciąż pokryte drobinkami farby.
Ona: Nosz jasna cholera!
Kobieta bierze kilka głębokich oddechów. Wstaje. Idzie po aparat. Włącza tryb nagrywania. [W tle, na telebimie nad sceną, zaczyna się wyświetlać filmik:]



Kobieta przyciska czerwoną kropkę na aparacie, zamyka obiektyw. Znowu wzdycha. Bierze ścierkę, z żółtej butelki wyciska pastelowo-żółty Cif. Szoruje. Dla odmiany pracuje w ciszy, jak gdyby pogodziła się z sytuacją.

Akt 4
Łazienka wyczyszczona. Powierzchnie płaskie zabezpieczone.
Kobieta lustruje podłogę wzrokiem. Uśmiecha się - lekko, delikatnie, nie bez gorzkiej świadomości dodatkowo wykonanej pracy. Podnosi wzrok. Mruży oczy. Otwiera szeroko. Znowu mruży.
Ona: ....f...u...C...K...!
Pomalowane pięcioma warstwami farby ściany są... szare. [Szarość ścian nie jest zbyt wyraźna, to raczej przybrudzona biel, ale dla wprawnego oka kobiety, która malowała je przez kilka nocy z rzędu, różnica jest widoczna.]
Nie powstrzymując cisnącej się na usta łaciny, kobieta otwiera wiadro z białą farbą. Cieszy się, że farby trochę zostało. Wyciąga wałek, podciąga rękawy. Zabiera się do malowania. Zaciskając zęby, nakłada na ściany szóstą warstwę farby.

Kurtyna.

Scenka na "bis": przynajmniej łazienka wygląda teraz po japońsku - jako-tako:



Morał z tej bajki dla Państwa brzmi tak: malowaniu spray'em w domu powiedzcie dobitne "Fuck!"*

* Po fakcie dzieliłam się doświadczeniami z koleżankami blogerkami. Paula wyjaśniła, że jak malowanie spray'em, to najlepiej w "pudełku" - pomieszczeniu zabezpieczonym z każdej strony. Z kolei Agnieszka, nawet zabezpieczająca (jak i ja!) powierzchnię bezpośrednio narażoną na kontakt z farbą, pomalowała trawę dookoła. Także uważajcie - spray jest diablo podstępnym narzędziem pracy!


poprzednio w projekcie "ŁAZIENKA":

14 komentarzy:

  1. ZNAM TO!
    Też wpadłam na wspaniały pomysł posprayowania niektórych elementów w łazience. Tyle, że ja nie zamknęłam drzwi, coby się nie udusić i potem miałam do wycifowania wszystkie podłogi w mieszkaniu.
    Dżizas.
    Łączę się w bólu </3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie!
      Szkoda, że nikt nie ostrzega przed tym, na opakowaniu na przykład...

      :*

      Usuń
  2. Dla jednego dramat, dla innego cenna lekcja (na szczęście nie na własnej skórze:P) - niedługo planuję pomalować swoje białe ohydztwo, więc na pewno się przyda ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam pomóc! ;D
      Farbą :) Najlepiej farbą. Będzie dłużej, ale na pewno dokładniej i bez dodatkowej pracy.
      Powodzenia!

      Usuń
  3. Jakoś nie mam przekonania do śparjów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się!
      Ja byłam pewna, że będzie super i co? I wielki zawód! (Choć pewnie w pewnych warunkach to jest wygodne i szybkie rozwiązanie. U mnie się nie sprawdziło...)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie uprzedzają o tym na opakowaniu, prawda? ;)

      Usuń
  5. Oj tak, kto nie miał problemu z malowaniem kaloryfera, niech pierwszy rzuci kamieniem :). Od zawsze to problem w czasie remontu - do tej pory używałem wyłącznie pędzli, ale efekt nigdy nie uzyskał od małżonki recenzji innej niż "ujdzie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja mam tak z mężem ;) "Ujdzie" stało się wręcz synonimem komplementu :P
      Ale fakt - kaloryfer to trudny rywal. Może kiedyś ktoś wymyśli metodę, która całość usprawni? Zobaczymy... ;)

      Usuń
  6. No i mam dylemat. Właśnie oglądałam w Brico, czarny spray do gorących coś tam... czyli kalafior też. Stałam chyba przy nim z pół godziny. Czytałam, oglądała, macałam, dumałam, rozmyślała, wizjowała jak to zrobię itd, itd. Stwierdziłam, poczekam. Jeszcze dzisiaj go nie maluję. Dwa dni później, czyli dzisiaj. wchodzę na lapitopi, aby mężowi pokazać jak pięknie wyglądać będzie czarny kalafior w biało- czarnym SALONIE! A tu taki materiał. No szok!!! Przeraziłam się i klops. Co mam zrobić. Też chciałam szybko. Aalllle! Filmik jest niesamowity. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam farbę - zdecydowanie. Będzie dłużej, ale bezpieczniej. Nie ma co ryzykować... Mnie upewniły w tym koleżanki, które profesjonalnie zajmują się przerabianiem mebli i innych przedmiotów - jak spray, to tylko powierzchnia zabezpieczona Z KAŻDEJ STRONY. A w mieszkaniu ciężko o taką pewność ;)

      Trzymam kciuki, w każdym razie :) Czarny kaloryfer w salonie... To musi być piękne! :D

      Usuń