Ona: architekt wnętrz.
Razem z rodziną przeniosła się do tego mieszkania w Sztokholmie w 1987 roku i od tego czasu niemal wszystkie meble pozostały te same. Na przestrzeni lat zmieniał się jednak ich kolor (część z nich pokryła się słonecznym, rzucającym się w oczy żółtym), podobnie miejsce: meble wędrowały, starając się dotrzymać kroku dojrzewającym domownikom.
Jak wspominają właściciele, długo czekali na kupno nowych przedmiotów, które przypadłyby im do gustu. W efekcie czas upływał, a stare meble - przeniesione z jednego miejsca do drugiego - komponowały się z otoczeniem idealnie. "To kosztowne: kupować to, co ci się nie podoba", wyjaśniła Marie Dreiman.
Kuchnię zaprojektowano tak, by była jak najbardziej funkcjonalna. Punktem wyjścia były meble z Ikei, całości dopełniły znaleziska z pchlego targu oraz dwie miski kupione w Japonii. Zdobycze z targów mebli, jeden z obrazów na ścianie namalowała Tove Edlund Dreiman - córka właścicieli. Szafki nocne z drugiej ręki, dekoracje z siana... W tym mieszkaniu panuje swoisty miszmasz, ale to dzięki niemu kapitalnie został oddany charakter domowników. To dowód na to, że czasem nie warto podążać za modą, ale w najbliższym otoczeniu (nierzadko towarzyszącym nam od dzieciństwa) doszukiwać się piękna wartego uwagi.
Zdjęcia wykonał Patric Johansson, znalazłam je TUTAJ (tam też możecie znaleźć bardziej dokładne informacje dotyczące wyposażenia mieszkania).
Razem z rodziną przeniosła się do tego mieszkania w Sztokholmie w 1987 roku i od tego czasu niemal wszystkie meble pozostały te same. Na przestrzeni lat zmieniał się jednak ich kolor (część z nich pokryła się słonecznym, rzucającym się w oczy żółtym), podobnie miejsce: meble wędrowały, starając się dotrzymać kroku dojrzewającym domownikom.
Jak wspominają właściciele, długo czekali na kupno nowych przedmiotów, które przypadłyby im do gustu. W efekcie czas upływał, a stare meble - przeniesione z jednego miejsca do drugiego - komponowały się z otoczeniem idealnie. "To kosztowne: kupować to, co ci się nie podoba", wyjaśniła Marie Dreiman.
Kuchnię zaprojektowano tak, by była jak najbardziej funkcjonalna. Punktem wyjścia były meble z Ikei, całości dopełniły znaleziska z pchlego targu oraz dwie miski kupione w Japonii. Zdobycze z targów mebli, jeden z obrazów na ścianie namalowała Tove Edlund Dreiman - córka właścicieli. Szafki nocne z drugiej ręki, dekoracje z siana... W tym mieszkaniu panuje swoisty miszmasz, ale to dzięki niemu kapitalnie został oddany charakter domowników. To dowód na to, że czasem nie warto podążać za modą, ale w najbliższym otoczeniu (nierzadko towarzyszącym nam od dzieciństwa) doszukiwać się piękna wartego uwagi.
Zdjęcia wykonał Patric Johansson, znalazłam je TUTAJ (tam też możecie znaleźć bardziej dokładne informacje dotyczące wyposażenia mieszkania).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz