4/09/2016

migawki (21) - styczeń 2016

Minęły już trzy miesiące od poprzedniego zestawienia zdjęć z naszej codzienności. Wynikło to nieco z nowej sytuacji, czyli pojawienia się pewnej małej dziewczynki w naszym życiu - często nie miałam czasu czy chęci zajmować się czymś innym poza domem czy rodziną. W efekcie w tym miejscu miały się pojawić migawki z całego minionego kwartału - ale nic z tego. Podobno nikt nie lubi przeładowanych postów ;>.

Nasz styczeń był wyjątkowy. Pierwsza połowa minęła leniwie, na niespiesznym wspólnym spędzaniu czasu i nieco nerwowym oczekiwaniu na to, co ma nastąpić. Trzynasty dzień przyniósł małą rewolucję w naszym życiu: pojawiła się Lady Marion. Radość mieszała się z obawami: jak to teraz będzie, jak Mały John zareaguje na siostrę? Po kilku dniach w szpitalu, wróciwszy do domu i spojrzawszy na moje nieco spłoszone, ale szczęśliwe starsze dziecko... popłakałam się. Synek trzymał w rękach laurkę dla siostry, którą zmalował z babcią i rzucił mi się na szyję (Albo ja go do siebie gwałtownie przyciągnęłam?). Potem każdego dnia starałam się, by nie czuł, że coś mu odebrano, że sytuacja zmieniła się diametralnie. Choć, oczywiście, nigdy już tak samo nie będzie... Chciałabym jednak, żeby zawsze wiedział i miał to poczucie, że jest dla nas tak samo ważny jak to młodsze. Mój kochany starszak, mój pierworodny...
Ech, no tak, wracając wspomnieniami do tych pierwszych wspólnych dni nie potrafię uciec od osobistych refleksji. Widocznie matka tak ma ;).

Zasypialiśmy odświętnie przy światłach choinki, by ostatniego dnia stycznia rozebrać ją i pożegnać. Skończył się pewien etap, zamknęliśmy pewien rozdział. Przed nami kolejne i z nadzieją zerkamy w przyszłość.















































6 komentarzy:

  1. Cudne zdjęcia, uchwyciłaś piękne chwile!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :>
      Pamiętam tatę, który nagrywał wiele chwil z naszego życia kamerą - czy na imprezach urodzinowych, w trakcie świąt, czy gdy bawiłyśmy się z siostrą lub szłyśmy do parku. Czasem któraś z kobiet - babć czy mam - miała dość tej "wszechobecnej" kamery, ale to dzięki niej "odzyskałam" kilka(naście) wspomnień z dzieciństwa. Dzięki nim wiem, jakim głosem mówiłam jako dziecko, jak się zachowywałam, jaka czasem wredna dla siostry bywałam, chociaż miałam się za wzór cnót wszelakich :P
      Kamery nie posiadamy, więc staram się naszą codzienność uwieczniać w aparacie - żeby dzieciaki miały pamiątkę na zawsze... Zapis czasu, który upłynął... :>

      Usuń
  2. Cudownie rodzinny klimat na Twoich zdjęciach! Aż przyjemnie na Was popatrzeć :) Wracają wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieki ze zostawilas u mnie komentarz Dzieki temu Was znalazlam 😊

    OdpowiedzUsuń