11/21/2016

Silesia Bazaar Kids vol.3

To były duże targi. Oooj, duże. Rozrasta nam się śląski bazar, rozrasta... Cieszy mnie to bardzo, bo uwielbiam przybywać na edycję poświęconą projektom dla dzieci - odzywa się we mnie wówczas mama, którą jestem, i wciąż drzemiące we mnie dziecko - taki pakiet ;).
Stoisk było wiele, a ja po raz kolejny próbowałam znaleźć coś ciekawego, innego, wyróżniającego się (wyraz "próbowałam" może sugerować pewnego rodzaju trudność w podjętym przeze mnie działaniu, ale nie należy odczytywać go w ten sposób ;) - na tych targach naprawdę nietrudno było znaleźć coś wartego uwagi!). Zatem... zaczynamy!


Mafaf to moje odkrycie. Cudowne lale (króliki, renifero-łosie, sowy...), które można przebierać (a niektórymi z akcesoriów ozdabiać nawet siebie!). Piękny i inspirujący pluszowy świat!









Alalea zaczarowała mnie estetyką - grafiki, ubranka, dodatki... wszystko ze smakiem, uroczo-dziecięco, ale nie infantylnie. Stonowana kolorystyka, która wcale nie musi ograniczać, a wręcz przeciwnie! - rozwija wyobraźnię. Do mojej szczególnie przemówiły papierowe maski. Piękne! (Warto dodać, że 5% z każdej sprzedaży zostaje przekazane na stowarzyszenia pomagające zwierzętom!)



 



Świat pozytywek to miejsce, w którym mogłabym spędzić dużo, naprawdę dużo czasu. Od maleńkich, po ogromne i skomplikowane, tradycyjne i bardziej dziecięce... pozytywki to tego rodzaju urządzenia, które hipnotyzują i (przynajmniej mnie) kojarzą się ze Świętami. Wystarczy zresztą zobaczyć cyrk w miniaturze, by poczuć dziecięcy zachwyt...




 


Dziecięce hihihaha, czyli urocze sukienki (och, TA musztardowa!), cudne berety (mnie samej marzy się taki ;)) i kapitalne chusty z pomponami. Dzisiaj bardzo trudno jest stworzyć z dresówki coś oryginalnego, nie powtórzyć się czy sprawić, żeby teoretycznie klasyczny wzór miał w sobie coś świeżego. Hihihaha dosłownie śmieje się ze stereotypów i udowadnia, że da się. I to jak!





Sleepee przyciągnęło moją uwagę otulaczami. Jestem na etapie poszukiwania idealnego śpiworka dla Marion, najwyraźniej więc moje oczy działają jak swoisty radar... Otulacz jest na moją córę za mały (idealnie sprawdzi się przy noworodkach), ale Agnieszka i Kasia zapowiedziały, że śpiworki zapewne niedługo znajdą się w ofercie. Będę więc śledzić! Tymczasem delektuję się wspomnieniem milutkich, miękkich kocyków z pomponami, które u nich widziałam... Żeby tylko były większe rozmiary!
 




Uwielbiam Boboki! Maskotki-potworki, które pobudzają wyobraźnię jak żadne inne ;). Z takim w pokoju czy pod pachą w trakcie snu żadne koszmary niestraszne! Każdy z pluszaków jest inny, każdy indywidualistą z charakterem. Nie ma dwóch takich samych i to też jest wspaniałe!




 A to Twórczyni Boboków! :)


Milulu to... interaktywne t-shirty. Interaktywne? - spytasz, podnosząc w górę brew. A tak. Postać na koszulce można bowiem... przebierać. Jej ciało (konkretnie korpus) to rzep, do którego można przyczepić różnego rodzaju ubranka - sukienki. W wersji dla chłopców występuje sympatyczny niedźwiadek. Rozmiarówka jest (jak zaobserwowałam) pełna - może ubrać się tak i córka, i mama, a obie mieć ubaw z przebieranek! (Pożyczanie między sobą ciuchów nabierze nowego znaczenia ;))






O Mamunio pisałam przy okazji poprzedniej edycji imprezy (zerknij TUTAJ), kiedy to zachwycałam się sukienkami z uroczymi kołnierzykami. Tym razem zatrzymałam się na dłużej przy kurtkach. Uwielbiam, kiedy detale grają ważną partię w projektowym koncercie skrzypcowym. Nie muszą być pierwszymi skrzypcami, ale nikt też nie odbiera im należnego szacunku i uwagi. Tutaj furorę robi podszewka - materiał nietuzinkowy, stonowany kolorystycznie, ale nie nudny, współgrający z materiałem właściwym. Och, uwielbiam takie rozwiązania!
 




Ducksday Polska przyciągało wzrok kombinezonami, spodniami narciarskimi i kurtkami, które (nie)zwyczajnie wyglądają świetnie. Dopracowane w każdym szczególe, wesołe - taki design dla dzieciaków, ale nie infantylny. Jak ja to lubię!





Shot the Baran to najbardziej odjechane kurtki i płaszcze, jakie widziałam - jeśli mowa o tych dla dzieci, rzecz jasna. "Kosmiczne" (bo z materiału przypominającego kombinezon astronauty) albo z miłego futerka - coś innego, ciekawego. 

Silesia Art Lab zaopatrzyła mnie w kartki świąteczne. Część już mam, ale gdy rozpisałam listę adresatów (z roku na rok rosnącą - wskrzeszanie tradycji wysyłania kartek wychodzi mi coraz lepiej ;)), okazało się, że domowe zapasy są niewystarczające. 




Nie mam zdjęć z pozostałych stoisk, bo oddałam się zakupom ;), musicie więc uwierzyć mi na słowo.   

Benni poznałam przez Internet na długi czas przed targami (jako DIAMENTOWE by Sysia), ale na żywo poczułam jeszcze większą sympatię. Czapy mają wyczesane, nietuzinkowe. Uszate kurtki z pianki mnie uwiodły (chciałabym jakąś dla siebie!), a zawieszki na smoczek skradły serce (choć na targach ich nie widziałam). Do domu wróciłam z uszatą czapą dla Marion.

Diverso Design ujęło mnie płaszczykami z króliczymi uszami - długo szukałam wierzchniego odzienia dla Marion, w którym niemowlę nie przypominałoby wojownika sumo (wszelkie puchowe kurteczki dla maluszków odpadały w przedbiegach). Znalazłam je tutaj! 

Fluffy colours! Pisałam o nich przy okazji minionych targów, teraz również dałam się uwieźć. Tym razem szydełkowym grzechotkom łatwym do złapania, bo pustą przestrzenią wewnątrz. Kupiłam różowego jeża. Jest uroczy!

Paticzkowo to biżuteria dla mam i dzieci: silikonowa i drewniana, do wyboru-do koloru, można stworzyć własną bransoletkę, wisior czy korale, łańcuszek do smoczka, a nawet gryzak. Marion kupiłam silikonowego wieloryba, którego ja mogę nosić na szyi, a Młoda podgryzać.

Bardzo spodobały mi się dresy od May It Bee (zwłaszcza TE z kolorowymi chmurkami), całkiem ciekawie wypadały też ubrania Easy-peasy (lubię, kiedy rozmiarówka zahacza też o damską, dzięki czemu mogę ubrać i dziecko, i siebie ;)), SznurWiór to fajne siedziska-skrytki ze sklejki (oraz aparaty do zabawy/dekoracji wzorowane starym logiem Instragram). 



zobacz również:

5 komentarzy:

  1. Jestem zauroczona maskotkami i lalkami, sama chcialabym potrafic wykonac takie cuda, moze jak kiedys bede miec dzieci dojde juz do wprawy w robieniu wlasnorecznie pieknych maskotek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że ciąża i w ogóle posiadanie dzieci dodaje +1000 do kreatywności i woli działania, więc kto wie... ;D Trzymam kciuki!

      Usuń
  2. Zdechłam. Totalnie, padłam. <3 Co za cudowności! Szczególnie trzy pierwsze propozycje! Obłędnie piękne perełki. Chyba muszę, się kiedyś zjawić na takich targach i zrobić krok w kierunku bankructwa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, z tym bankructwem to jesteś bardzo blisko prawdy... Mój mąż już od jakiegoś czasu rozważa dawkowanie mi środków pieniężnych, bo jak jadę na takie targi... No właśnie: zdycham... :P

      Takie targi dają wielkiego kopa - inspirują, m.in. do zrobienia czegoś samemu. Dzięki jednej z takich imprez poczułam się natchniona do uszycia poduszki antywstrząsowej dla córci, więc jest moc ;)

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  3. Byłoby fajnie! :)
    To prawda... Pozytywki są czarujące... Zastanawiam się, czy nie oszczędzać na taką dużą, staromodną... ;) Kojarzy mi się z bajkami, starymi ilustracjami... Takim trochę utraconym (a może się mylę?) światem dzieciństwa...

    OdpowiedzUsuń