10/10/2017

design w służbie ludzkości

W niedzielę wieczorem wróciłam z Łodzi, z trwającego cały weekend spotkania #meetblogin2017. Harmonogram mieliśmy napięty, brakowało momentami czasu na wyjście po kawę, szczęśliwie Ula zadbała o kanapki i sałatki i między wykładem a warsztatami można było szybko coś przegryźć... Ale do rzeczy, nie o jedzeniu bowiem chciałam dzisiaj pisać. Nie o spotkaniu blogerów wnętrzarskich nawet. 
W ogromie naszych wspaniałych aktywności mało było jednak czasu na zwiedzanie wystaw festiwalowych. Szczęśliwie po zakończeniu spotkania miałam do odjazdu swojego autobusu około godziny - i mogłam w tym czasie przejść się po przestrzeniach Łódź Design Festival na Tymienieckiego 3. Dzisiaj chciałam opowiedzieć o tym, co ujęło mnie tam najbardziej.



Dużo miejsca poświęcono zagadnieniu starości.
Czy to wystawy, czy wykłady, prezentacje... Tegoroczna edycja wybrzmiała pod hasłem "OD.NOWA": nawiązywano do wykorzystywania tego, co zastane, do niemarnotrawienia materiałów, opowiadano o recyklingu, zachodzących zmianach, snuto historie marek, trendów, cofano się do przeszłości, by zobaczyć, jak wpływała (i wpływa) na teraźniejszość czy przyszłość.
 
 
 
W tym świecie, który nie chce oddzielać się grubą kreską od dnia wczorajszego, ale z szacunkiem korzystać z wypracowanych mądrości, by tworzyć lepsze Jutro, ludzie starzy pojawili się niejako... naturalnie. Po pierwsze jako refleksyjna nuta teraźniejszości - o samotności, starzejących się społeczeństwa, urzędowej niemocy czy niechęci, problemach, z którymi codziennie borykają się ludzie, którzy odchowali już swoje dzieci czy nawet wnuki. Po drugie jako pełen nadziei poemat - o wiedzy, doświadczeniu, życiowej mądrości czy historii (przez duże i małe "h"), którymi mogą podzielić się z nami Starsi.
Pięknie pokazano to na przykładzie poniższej instalacji: książki poukładane na regale - a pełne wzruszających opowieści, ludzkich mądrości, przemyśleń, emocji - miały symbolizować kolejne lata ludzkiego życia. Im ich więcej, tym więcej tomów pojawia się na półkach. Im człowiek starszy, tym ciekawszy, mający więcej do powiedzenia, mądrzejszy (chociażby o kolejne doświadczenia).



Podobnie pomysł z pięknymi, nieco ekskluzywnymi butelkami, przywodzącymi na myśl drogie trunki dobrych marek, o bogatym smaku docenianym przez wytrawnych smakoszy i w świetnie zaprojektowanych opakowaniach podkreślających elegancję i marki, i potencjalnego klienta.
Tak naprawdę liczby z każdej kolejnej butelki oznaczały... konkretną grupę wiekową ludzi. Od tych mających lat pięćdziesiąt, do niemal stulatków. Porównanie do alkoholu jest nieprzypadkowe: mówi się przecież, że im wino starsze, tym lepsze, prawda?



Najbardziej chyba wzruszyły mnie jednak... ankiety. Wypełniane przez ludzi w różnym wieku, z jednym tylko pytaniem: kiedy zaczyna się starość? Okazuje się, że każdy odpowiedział na nie inaczej, po swojemu. Jedni bardzo konkretnie, rzeczowo, na temat, jeszcze inni wchodząc w głąb siebie, opisując, czym jest starość dla nich samych. Bardzo wzruszająca, poruszająca instalacja. Na długo zapisała się w mojej pamięci; miejscami łykałam łzy.





No dobrze, problem został zdiagnozowany. Co teraz? Jakie udogodnienia wprowadzić, żeby starszym ludziom żyło się lepiej?

Jednym z ciekawszych pomysłów były stoliki kawowe (tzw. stoliki pomocnicze - tutaj dosłownie!) - kształt okrągłego stolika na np. trzech nogach z zakrzywionym kawałkiem metalu jako rodzajem uchwytu nie jest nowy czy odkrywczy - od kilku sezonów podobne modele zwykłych stolików można znaleźć w gazetach z wnętrzami czy sklepach np. internetowych. Tutaj postanowiono wykorzystać możliwości tego projektu - w zasadzie wycisnąć z niego, co się da. Prawda, że wygląda to świetnie, a przy okazji zyskało na praktyczności?
 


Nie zabrakło również nowoczesnej technologii, w tym robotów. Poniżej pies - pomocnik domowy:



...oraz Paro - robot foka, szczególnie dla seniorów z demencją. Działa tutaj podobny mechanizm jak przy głaskaniu zwierząt - odczuwamy przyjemność płynącą z miłego kontaktu dłoni z futerkiem, z ruszającym się stworzonkiem, które jednocześnie ufnie siedzi w naszych ramionach. Paro narodził się w 2015 roku i mieszka już w ok. 30 krajach na świecie, w szpitalach i placówkach opieki.


Paro mrugał oczami (z pięknymi rzęsami!), ruszał się, a momentami wydawał foczy odgłos. Słodziak!

Pojawiały się też udogodnienia w postaci różnego rodzaju pojazdów (w tym np. składane koła chociażby wózka inwalidzkiego), małych gadżetów (jak nakładki silikonowe na kubek czy inne przedmioty codziennego użytku) czy np. rozwiązania większe, np. dotyczące zagospodarowania okolicy.







Powyższe instalacje i przedmioty mieściły się w ramach wystawy New Old - projektowanie dla nas w przyszłości przygotowanej przez Muzeum Designu w Londynie.
 
 
W ramach Wzornictwo bez barier pokazano produkty, które mogą pomóc ludziom z szeroko pojętą niepełnosprawnością. Znalazły się tu i metalowy podest do składania (przydałby się też mamom - trudno bowiem czasem wjechać w niektóre miejsca wózkiem), i koc sensoryczny (obciążeniowy) - łagodzący niepokój i bezsenność oraz pomagający w rozwijaniu świadomości własnego ciała, i odpowiednia zastawa ze sztućcami ułatwiająca samodzielne jedzenie, i chwytaki różnego rodzaju.









Biżuteria terapeutyczna MIKO +... zaskoczyła mnie. Ot, idziesz od "stoiska" do "stoiska", przeglądasz piękne i pomysłowe przedmioty i dochodzisz do stołu, na którym widzisz coś takiego:



Przedmiot + zdjęcie produktu zaprezentowane na dłoni modelki. "Piękna biżuteria", myślisz sobie. A potem doczytujesz, że bransoleta koi ból nadgarstka. 
Siedem obiektów biżuteryjnych zaprojektowano z fizjoterapeutą, a ich skuteczność potwierdzono podczas badania EMG w Szpitalu Ortopedyczno - Rehabilitacyjnym w Poznaniu. Są wykonane z mosiądzu złoconego na różowo oraz kompozytu mineralno-akrylowego. Piękne i przynoszące ulgę!





Biżuterię MIKO + zaprezentowano w ramach wystawy make me!



Lubię w wystawach na Łódź Design Festival to, że to nie tylko prezentacja pięknych czy praktycznych przedmiotów, dobrego wzornictwa.  To też odpowiedź na problemy, z którymi zmaga się nasz świat - to zwrócenie na nie naszej uwagi, skłonienie do refleksji.

Wystawa New Old z Londynu na długo zapadła mi w pamięć... Pora wybrać się do dziadków, wypytać ich o czasy młodości, spisać opowieści, część historii naszej rodziny. Łapać ulotne, zbierać doświadczenia. Szanować, jak dobre wino, jak wciągającą książkę.

4 komentarze:

  1. Wiesz, poruszyłaś mnie tym postem… Gdybym mieszkała w Łodzi wybrałabym się na tę wystawę. Pięknie to wszystko opisałaś, jakoś tak – nie umiem tego do końca określić - spokojnie i emocjonalnie zarazem. I jest coś w tym, że warto starsze pokolenie zapytać o to, co było, spisać, ocalić od zapomnienia. I warto tego nie odkładać na później. Ja niestety odkładałam, aż było już za późno…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa... :*
      Miałam tak jak Ty z dziadkami ze strony mamy. Pierwsza odeszła babcia - prawie wcale nie opowiadała o swojej młodości, prawie nic o niej nie wiem z tego okresu, poza tym, co czasem rzuci mama... Rok potem dziadek... Już nie pamiętam, czy dziadek mówił o młodych dziewczynach "sikorki" czy używał innego gatunku gatunku ptaków jako metafory... Po śmierci żony był bardziej rozmowny, chętniej opowiadał o czasach młodości, służbie w wojsku (był elektrykiem)... Żałuję, że nie słuchałam go uważniej...

      Usuń
  2. Świetna wystawa. Na pewno musiała być ciekawa
    http://cravean.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń