10/20/2017

MeetBlogIn 2017 - spotkanie "tych od wnętrz"

To było moje drugie spotkanie w ramach #meetblogin, czyli spotkania blogerów wnętrzarskich - chociaż to dookreślenie przestaje być precyzyjne: co prawda każde z nas działa gdzieś w przestrzeni upiększania ludzkich siedzib, ale obecnie to na tyle zróżnicowane dziedziny, że w zasadzie... jesteśmy twórcami treści szerzej z pogranicza designu - tego, co inspiruje, co podlega zmysłowi wzroku (ale i dotyku, czasem też zapachu), co jest zaprojektowane.

fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)


Moja relacja nieco się rozrosła w trakcie spisywania, ale... co zrobić. Mam tendencję do rozwlekania wywodu - zwłaszcza gdy jest coś ciekawego do powiedzenia napisania ;). Polecam zatem zamienić się w słuch... wzrok... i przyjemności!


WYKŁADY

W tym roku mieliśmy możliwość wysłuchać nie tylko prezentacji partnerów #meetblogin czy zapisanych w programie Łódź Design Festival wystąpień polskich projektantów, czy ludzi ze świata designu (ciekawe były powerspeech-e - krótkie wystąpienia różnych przedstawicieli szeroko rozumianej branży wnętrzarskiej: czy to historia ewolucji polskich wnętrz ekskluzywnych zaprezentowana przed Ewę Mierzejewską - redaktor naczelną magazynu "Dom i wnętrze", czy opowieść o zmieniających się potrzebach pracowników i nowoczesnych biurach, które mogłyby im sprostać, autorstwa Aleksandry Krawsz-Kubica - szefowej marketingu firmy Kinnarps), ale także posłuchać gości zagranicznych. Tych nie brakowało, rzecz jasna, na edycjach poprzednich, ale osobiście pierwszy raz dane mi było wysłuchać tego, co chcą przekazać. To było jak wejście do innego świata, jak poszerzenie granic: nie tylko umysłowych, ale tak dosłownie rozumianych również - geograficznych. Nieistotne bowiem, jakie obywatelstwo mamy zapisane w dokumencie tożsamości, w jakim kraju mieszkamy: ludzka kreatywność, inspirująca myśl biegnie ponad podziałami, jednoczy ludzi. To było kapitalne doświadczenie: słuchać wpierw wystąpienia w języku angielskim, następnego dnia po niemiecku i rozumieć, co druga osoba do ciebie mówi (mimo, np., przeświadczenia, że z językiem Goethego straciło się kontakt po zaliczeniu matury).

Maurizio Burrato (przedstawiciel Zespołu Projektowego Interprint) opowiadał o tym, jak zmienia się nasz świat oraz jak pomimo zanurzania się coraz bardziej w świecie wirtualnym, wciąż można czerpać z rozwiązań tradycyjnych, na pierwszy rzut oka przestarzałych. Przykład? Koperta. Zwykle pokryta wewnątrz specyficznym wzorem - na ogół niedostrzeganym, ale jednak stanowiącym inspirację, odsyłającym neurony do wspomnień: taki wzór można przecież przenieść do świata wirtualnego, "uzero-jedynkowić" - korzystać z pomysłu, przenieść go na inny grunt.
Albo nurzanie kartki w wodzie z plamami farby - prosty sposób na stworzenie ciekawego tła, deseniu. 
Nie musimy rezygnować z tego, co było - wystarczy to tylko zmodyfikować, przystosować do współczesnych realiów. Przykład? Ściana ze sklejki (?) w małym mieszkaniu: w zależności od potrzeb można wysunąć albo stolik, albo krzesło, albo inny obiekt - i schować go, gdy nie będzie już potrzebny. Proste, praktyczne.



 fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)

Znowu zostałam przyłapana na fotografowaniu! ;) fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)


Maurizio Burrato z "dzieckiem" marki: książką dokumentującą zmiany, m.in. te, o których wspominał w trakcie swojego wystąpienia


Marcus Keichel (obecnie projektant marki Küppersbusch) opowiadał o innowacjach w projektowaniu: czy to konceptualna oryginalność, a może właśnie estetyczna innowacja? Dla wielu z nas było to niezwykle kształcące: poznać historię konkretnego mebla - tutaj krzesła - od pomysłu, przez projekt, po realizację i wprowadzenie na rynek. Z iloma problemami musi zmierzyć się projektant? Jak rozwiązać problematyczne kwestie? Wydaje się, że krzesło to krzesło - że niewiele można tu dodać. A jednak. Nasz gość pokazywał też na innych przykładach, jak zmiana samego myślenia o przedmiocie może uczynić go oryginalnym - zmiana formy, materiału... Eksperymentowanie, myślenie nieszablonowo. Wreszcie jak jeden detal może wpłynąć na nasz odbiór produktu: jak np. możliwość wymiany uchwytów w kuchence czyni ją dostępną dla większej grupy konsumentów. 
Dmuchany stołek przypominający balon, krzesło, które można unieść w jednej ręce, ekskluzywny fotel z plastiku? Pff! Dzisiaj nie ma rzeczy niemożliwych!


 fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)

Spójrzcie, jak można zmienić myślenie o stole - jego funkcjonalność przez zwykłe załamanie w tradycyjnej formie. Do pewnego miejsca jest normalnie, potem następuje wcięcie, dzięki któremu stworzono miejsce na książki, notatki, materiały. Tradycyjne biurko/stół zyskało na funckjonalności. fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)



IKEA zaprezentowała to, jak firma zmieniała się na przestrzeni lat - od lat 50. ubiegłego wieku, aż do roku 2010 (licząc dekadami, a więc do czasów nam współczesnych). Co było dla ludzi istotne, jak zmieniały się wnętrza w zależności od tego, jak zmieniał się świat?
Przykładowo, lata 50. to małe przestrzenie mieszkalne, ciasne, stąd rozmyślania nad rozwiązaniem tego problemu. Pierwszy sklep Ikei otwarto w 1958 roku (jeszcze do niedawna działał - obecnie jest tam ulokowane muzeum marki). Wtedy też pojawiły się telewizory - a z nimi konieczność stworzenia mebla pod srebrny ekran.
Lata 60. - wprowadzono embargo na dostawy mebli z Ikei. Wtedy też zrodził się pomysł tworzenia paczek dla klientów - mebli, które każdy mógł zabrać do domu i tam samodzielnie złożyć. Popularność mebli tak wzrosła, że... embargo zniesiono.
Lata 70. to kłopoty z ropą - zaczęto myśleć o recyklingu, a metal jako tworzywo spopularyzował się. Zaczęto też wtedy zapraszać zagranicznych projektantów do współpracy.
Lata 80. mijały pod znakiem udanej gospodarki - chcąc pokazać ekskluzywność, sięgnięto po buk (w Polsce w tych czasach było to drewno olchowe), tworzono meble mówiące o statusie. Wtedy też powstała kanapa KLIPPAN - sprzedawana do dziś, w zasadzie niestarzejąca się.
W latach 90. pojawiły się komputery osobiste - a z nimi boom na biurka, przestrzenie biurowe w domu. Powróciło drewno sosnowe - niewykończone, do modyfikacji przez klienta, który sam podejmował decyzję, co zrobić z surowym meblem. Dlaczego? Myślano nad wpływem na środowisko naturalne - po co np. lakierować każdy mebel niekoniecznie bezpiecznymi środkami, skoro klient może chcieć wykończyć go inaczej?
Lata 2000. to szybko postępujący rozwój, globalizacja, inny sposób pracy plus jeszcze większa świadomość tego, co dzieje się ze środowiskiem. Pojawiły się wówczas dokumenty regulujące kwestie etyczne w firmie: IWAY (dbałość o pracownika, środowisko, jednakowe warunki pracy, zakaz używania środków chemicznych) i ZERO TOLERANCJI (mówiący m.in. o bezpieczeństwie dzieci).
Po roku 2010? Urządzenia mobilne, dostęp do Internetu... i indywidualizacja wnętrz: mają one o nas mówić, nas wyrażać. To też czas migracji ludzi ze wsi do miast, zmieniające się technologie, pojawienie się oświetlenia LED.
Jak będą wyglądały lata 2020.?

Jak pilna studentka notowałam co ciekawsze spostrzeżenia, uwagi, fakty, wypowiedzi. Dziewczyny śmiały się: "Marta, schowaj wreszcie ten notes! Skończ pisać!" ;)

Tutaj Marcik zastygła nad notesem...

fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)

...i skrzętnie notująca (i niewyraźna). Na drugim planie - uchwycona ostrością - utalentowana Zuzia, której akwarele zna już dobra część blogosfery (zerknij do Merely Susan - TUTAJ).

fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)


WARSZTATY

...czyli twórcza strona #meetblogin. W jednym z poprzednich wpisów (TUTAJ) wspominałam o niespodziance, którą przygotowała dla nas marka Barlinek - mogliśmy zrobić swój własny las w słoiku, co dla wielu dziewczyn (mnie też) było spełnieniem wnętrzarskiej zachciewajki. Już od momentu, gdy na stołach pod ścianą zobaczyłyśmy kępki mchu i czekające na nas puste słoiki, odmłodziłyśmy się o kilka(naście) lat: zachowywałyśmy się bowiem jak podekscytowane nastolatki ;). 

Firma Paradyż, jak i w zeszłym roku (wtedy podglądałam poczynania koleżanek na ich blogach), postawiła na kreatywne wykorzystanie ich materiałów. W tym roku - zgodnie z tematem przewodnim Łódź Design Festival 2017: OD.NOWA - z odrzutów fabrycznych tworzyliśmy blat stolika, który niebawem otrzyma nogi, stanie się pełnoprawnym meblem i zostanie zlicytowany na aukcji WOŚP. Super!
Każda grupa wylosowała styl, w którym miała stworzyć i mozaikę, i moodboard z prezentacją wnętrza pasującego do naszego blatu. Niektóre projekty były niesamowite - moodboard dziewczyn realizujących styl glamour był przepiękny, ale ostatecznie to panowie z projektem new modern roznieśli system - i wykonanie, i cała strona konceptualna były w ich wydaniu mistrzowskie!



szukamy z Marceliną (Sisters About) płytek odpowiednich dla stylu minimalnego,  fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)

Dziewczyny kleją blat... fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)

...a ja kleję moodboard. fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)


blat w stylu glamour...

...oraz moodboard do niego


Ciekawe warsztaty prowadziła również IKEA. Z początku mieliśmy przygotować moodboard obrazujący... nas samych: co lubimy, w czym dobrze się czujemy, co mogłoby nas opisać. Po 20 minutach kazano nam odsunąć tę "ścianę inspiracji" na bok i na bazie zupełnie innych materiałów, kolorów czy przedmiotów, stworzyć coś, co również będzie nasze, w czym będziemy się dobrze czuli. Czemu miało to służyć? Pokazaniu, że poza tym, co oczywiste, co jako pierwsze nasuwa się nam na myśl, co nas dookreśla, istnieją takie przestrzenie, które również mogą nas tworzyć, zgrać się z naszym "ja" - trzeba tylko to sobie uświadomić, dać im zaistnieć. I może zamiast w każdym pokoju stosować to samo rozwiązanie (wieje nudą ;)), wykorzystać coś innego, wyjść poza sferę komfortu, tego, co oswojone?
Moja praca - drugi moodboard (który jako jedyna wykonałam w 3D - łącznie ze stolikiem z korka na nogach ze spinaczy) - obnażył moje zaaferowanie ciemnymi ścianami we wnętrzach. Niby przemalowałam ostatnio cały pokój dzieci na biało (łącznie z podłogą), a tu proszę - ciągnie mnie do granatowych ścian, ciemnego grafitu i tym podobnych. Nie ma co, shadow dalej ma mnie w garści!


  fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)





Na zakończenie...

Co najbardziej mnie cieszy? Wygrałam konkurs organizowany przez IKEA...


...i będę prowadziła warsztaty w Kuchni Spotkań IKEA! Na razie dogrywam szczegóły, więc nie chcę za wiele zdradzać... W każdym razie po Nowym Roku spotkamy się w Warszawie, żeby coś razem stworzyć! Jestem bardzo podekscytowana!


 odbieram gratulacje od p. Małgorzaty Jezierskiej, fot. Karolina Grabowska (KaboomPics)


Ula, dzięki wielkie za przygotowanie (po raz piąty!) świetnej imprezy. Za grafik pełen inspirujących i poszerzających horyzonty prezentacji i warsztatów. Za kanapki, które uratowały mój żołądek - do pełni szczęścia brakowało jedynie kawy! ;) (Kolejki w bufetach na dole były nie do wytrzymania...) Moje uwagi? Mała ilość czasu "dla siebie" - czy to między poszczególnymi punktami imprezy (momentami wykluczająca możliwość wyjścia z sali, jeśli chciało się być na czas), czy na zwiedzanie wystaw w ramach ŁDF. Nie wiem, mąż pewnie nie byłby zadowolony, ale może warto rozszerzyć czas trwania #meetblogin? ;) Przydałyby się też jakieś identyfikatory - by poznawanie nowych krewnych i znajomych designu było jeszcze bardziej łatwe i przyjemne! ;)

Dziękujemy wszystkim partnerom i sponsorom - i za inspirujące wykłady/prelekcje/dyskusje, i za kreatywne warsztaty, i za "prasówkę", i za konkursy, i za zainteresowanie i zaufanie!


4 komentarze:

  1. Jednak notatki się przydały :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotkania ludzi, którzy interesują się tą samą tematyką zawsze są udane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, powiedzmy, że to zależy od ludzi raczej, ale coś w tym jest - jest większe prawdopodobieństwo, że człowiek się dogada i będzie miło ;)

      Usuń