3/10/2019

50 twarzy Greena

Swego czasu pewien Grey zawrócił w głowach niewiast - tych polskich również. Nierzadkie były fantazje na jego temat - gdzie go pogładzić, gdzie ułożyć, jak się nim otulić, co z nim robić, jak się z nim pobrudzić... I nieeee, nie mam tu na myśli bogatego Carricka - sorry, girls (BTW, imię nie jest tak seksowne jak nazwisko, prawda?). Mam na myśli... KOLOR. Gładzenie szarej kanapy, ułożenie szarej doniczki albo ramki, otulenie się szarym kocem, brudzenie się szarą farbą, która pokryje jedną ze ścian... albo wszystkie! 🙊 Dzisiaj Mr. Grey ma rywala - drogie panie, uwaga, nadchodzi pan Green! (Wyciąg z kozłka lekarskiego wskazany!)


To nie jest tak, że szary odchodzi do lamusa - według marki Benjamin Moore to właśnie jeden z jego odcieni (Metropolitan AF 690) zasłużył na koronę roku 2019. W tym czasie Pittsburgh Plate Glass Company (PPG Industries) uhonorowało tytułem ciemną zieleń - odcień Night Watch ma sprawić, "że pomieszczenie nabiera bardziej eleganckiego i luksusowego charakteru" - jak możemy przeczytać w uzasadnieniu wyboru. Eksperci Benjamin Moore również zwrócili uwagę na głęboką zieleń - w palecie trendów kolorystycznych, takich damach dworu królowej, wyróżnili m.in. kolory Beau Green 2054-20 oraz Hunter Green 2041-10.


fot. materiały promocyjne Benjamin Moore


Tak przedstawia się dwór królewski na rok 2019 w opinii amerykańskiej marki:


W powyższej palecie trendów odnaleźć możemy także nawiązania do koloru roku 2019 marki Dulux - kolejnego z typujących "graczy". Ich tegoroczny numer jeden - Spiced Honey - byłby gdzieś pomiędzy odcieniami BM Putnam Ivory a Koną - jednak z dodatkiem ciepła, tym "miodowym pazurem".

(Nikt jednak chyba nie przewidział, co obstawi Pantone. Ich wybór - najczęściej i najgoręcej komentowany - padł w tym roku na... Living Coral. Odcień trudny i nieoczywisty. Dla niektórych genialny, dla innych kontrowersyjny. Ja piszę o nim w nawiasie, ponieważ... nie o nim dzisiaj. Wszyscy o koralowym, a ja hipster - ignoruję mainstream. Albo inaczej... dostrzegam, doceniam i kiwam głową w milczącym uznaniu. Milczącym. Ale żeby nie było...)


----- przerywnik programu dla uhonorowania Królowej -----
 ----- koniec przerywnika ----

(OK, to teraz wracamy do męskiego pojedynku: Mr. Grey czy Mr. Green? Niestety, bez kisielu - budżet na wpis miałam za mały. 🤷‍)

Kiedy Kasia z Conchita Home zapytała mnie, jaki według mnie kolor będzie modny w tym roku (wpis "TRENDY: Modne kolory w 2019 wg. blogerów" znajdziecie TUTAJ), odpowiedziałam:

W typowaniu z marką Benjamin Moore postawiłam na ciemną zieleń – u nich ten odcień nazywa się Hunter Green (...). Coraz bardziej otaczamy się roślinami, a kolory ziemi są nam bliższe (co też odbija się w tegorocznych wyborach kolorów roku 2019 – miałam nie sugerować się trendami, ale i mnie do tych barw ciągnie, więc czuję to sprzężenie zwrotne, takie… wewnętrzne porozumienie, telepatyczne zgranie), wydaje mi się więc, że będziemy szli w tę stronę… Jeśli nie mocno, całościowo (np. pomalowanie całego pokoju na taką zieleń – bo to byłoby dla wielu szalone), to myślę, że na pewno w detalach, także ubiorze. Eko-odcień – bliskość natury w czterech ścianach.

Nie bez powodu to akurat Hunter Green tak skradła moje serce. Jeszcze nim mogliśmy myśleć o trendach na 2019 rok, wybrałam ten konkretny odcień na ścianę do naszego pokoju dziennego. Biała, duża przestrzeń trochę mnie już nudziła i szukałam jakiegoś mocnego akcentu. Początkowo myślałam o tapecie, ale ściana docelowo ma stać się domową galerią, wobec czego dodatkowe wzory mogłyby z ramkami i grafikami stać się przytłaczające, przemienić w wielki misz-masz, gdzie zamiast skupić się na zdjęciach czy plakatach, człowiek nie wiedziałby, gdzie podziać wzrok.


Wybaczcie kosmiczny filtr - nie mogłam się powstrzymać! 🙈


O ścianie opowiem kiedyś w odrębnym wpisie - jak wspomniałam, planujemy jeszcze zamienić ją w domową galerię, więc nasze plany co do niej są na razie wykonane w 50%. Co do samego koloru, w istocie nieco przyciemnił nasz pokój dzienny - w pochmurne dni jest on bardziej zacieniony. Wieczorami jednak panuje niezwykła atmosfera - przytulności, takiego... ukołysania. Siadam na kanapie, obok mnie rośliny, których zieleń podbija głębia koloru ściany i czuję się jak u siebie, wyciszam się, tak mi lżej na duszy... O pomysłach na to, dlaczego mogę się tak czuć, poczytanie w dalszej części wpisu, a na razie pokażę Wam, jak pięknie ciemna zieleń prezentuje się we wnętrzach innych - zobaczcie sami!



Zieleń nie jest odkryciem tego sezonu - wystarczy wspomnieć trend "urban jungle", by dostrzec, że przeżywa renesans, choć może nie wyłącznie jako kolor ścian. ROŚLINY to bodaj najpiękniejsza i najbardziej naturalna odmiana zieleni, jaką możemy zafundować naszym wnętrzom i nam samym.

Jørn Viumdal w książce "Skogluft. Mieszkaj zdrowo" udowadnia, że wystarczy fragment ściany pokryty zielonymi roślinami, byśmy odzyskali utraconą energię, a także byli zdrowsi. Jak to możliwe? Skogluft to opracowana przez niego metoda, którą dzieli się z czytelnikami - połączenie światła i natury. Za pośrednictwem przytaczanych badań naukowych (nie tylko amerykańskich, spokojnie) oraz mając za sobą 20-letnią praktykę i doświadczenie, autor wykazuje, że wiele z dotykających nas codziennych dolegliwości to skutek oderwania człowieka od jego naturalnego środowiska - natury. Jest jednocześnie świadom, że nie jest możliwe nasze natychmiastowe przeprowadzenie się do lasu i wesoła egzystencja na nowych zasadach. Szanuje czytelnika i rozumie, że zmiana stylu życia byłaby... trudna. Zamiast więc opowiadać o zaletach przytulania się do drzew (choć to spoko opcja), proponuje zaprosić naturę do domu. W formie roślin - tych najmniej wymagających, bo przecież my dzisiaj zarobieni jesteśmy, a jego metoda ma pomóc, a nie na wstępie zniechęcić. Jedyne, co trzeba zrobić, by zmienić swoje życie, to przygotować taką roślinną ściankę i podlewać ją co trzy tygodnie. Nie częściej. Tak - co trzy ty-go-dnie. ("co" i "trzy" nie mogłam przesylabizować, a szkoda, bo miałoby silniejszy wydźwięk, ech 🤷‍). TO WSZYSTKO. Bajka? Momentami tak to brzmi, ale Jørn Viumdal jest przekonywujący! (Nie słuchajcie babć, cioć czy wujków znad kieliszka: tak, CO TRZY TYGODNIE, NIE CZĘŚCIEJ.)

Polecam zajrzeć do książki i przetestować - podobno system działa cuda! 🌱




Pracuję dla Was nad kartami fana miejskiej dżungli, które powinny ułatwić opiekę nad Waszymi roślinami, póki jednak jeszcze ich nie ma, ciekawym rozwiązaniem jest "Notatnik dla zielonych" - znajdziecie tam i informacje na temat pielęgnacji, i możecie zapisywać własne notatki. Minimalistyczny i pomocny - prezentuje się świetnie!


Ciekawe miejsca w sieci:
  • Urban Jungle Bloggers - inspiracje, zdjęcia, porady dotyczące uprawy roślin... Warto zajrzeć dla samego patrzenia.
  • Grupa na Facebooku Zielone Pojęcie - miejsce stworzone dla wszystkich wielbicieli roślin. Masz ciekawy okaz i żadnego pojęcia, co to? Poszukają, sprawdzą, doradzą. Nie wiesz, co się dzieje z rośliną? Dlaczego żółknie albo co to za robale, które ma na liściach lub w donicy? Prześwietlą sprawę i podzielą się doświadczeniem. Dajemy też sobie znać, kiedy w jakimś sklepie albo np. na olx pojawi się coś ciekawego. Warto zaglądać!
  • Profil @boyswithplants na Instagramie - ostateczny argument za roślinami, jeśli nie zdołałam przekonać czytelniczek wcześniejszymi argumentami. (O, nawet zrymowałam.) Jeśli to nie przekona - nie wiem, co zdoła!


Na zakończenie oddaję głos pewnemu staremu znajomemu. Pamiętajcie:

Twarzowy zielony jest. Z autopsji wiem to.

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzencki książki "Skogluft. Mieszkaj zdrowo"! (Więcej o książce napiszę jeszcze w kolejnej odsłonie Biblioteczki Pani Sowy.)

12 komentarzy:

  1. Mam do tego koloru mieszane uczucia, z jednej strony mi się podoba, a z drugiej, nie lubię się nim otaczać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie we wnętrzach?
      Ja do niego dojrzewałam, bo kolor ścian był jeszcze do niedawna dla mnie trudny... Zwłaszcza gdy ciemne odcienie nie były modne - zielony kojarzył mi się z tym jasnym i mocnym, takim... zielonym jabłuszkiem we wnętrzach, a ten mnie odstraszał totalnie 😵

      Usuń
  2. Podoba mi się jako kolor i podoba mi się u kogoś:)))Nadal jestem fanką szarości i tak zostanie:))))a tym podlewaniem RAZ NA TRZY TYGODNIE to mnie zaskoczyłaś.Ja próbuję podlewać raz na tydzień i nie zawsze mi to wychodzi:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! To zaskoczenie! Podobno rośliny przyzwyczajają się do REGULARNOŚCI podlewania i do niej dostosowują, więc jeśli będą "wiedziały", że za trzy tygodnie dostaną wodę, dadzą sobie radę. Gorsze jest przelewanie albo np. nieregularność właśnie - bo rośliny "głupieją" i nie wiedzą, ile odłożyć substancji odżywczych, bo nie wiadomo, za ile znowu dostaną "jedzenie i picie"...

      Heh, co do kolorów mam tak z niektórymi - że fajne u kogoś, a u mnie by nie przeszły ;)

      Usuń
  3. Wow, podoba mi się ten kolorek :) I zdecydowanie Mr. Grey ma sporego konkurenta ;D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem ładnie się prezentuje ale ja jakoś mam sentyment do szarego (i bez skojarzeń z książka lubię ten kolor), chociaż i ten jest u mnie na drugim miejscu, na pierwszym pozostaje czerń (choć to nie kolor ;p).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie czarny to też kolor ;) jak i biały ;) Tylko że one są na dwóch skrajach skali, więc może dlatego ludzie ich jako barw nie traktują... Ale to też kolory ;)

      Hahah, ja mam szary na dwóch ścianach i zieleń na jednej, więc jest kompromis xD Remis między "misterami" ;D

      Usuń
  5. Kosmiczny filtr i ten domek, wzdycham ach wzdycham. Co do ciemnej zieleni to jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym nie, dziś mówię zdecydowane tak :D

    OdpowiedzUsuń