7/01/2019

wyróżnienia na Łódź Design Festival 2019 - must have

Dobry design to nie tylko wygląd: ładny wzorek, dobrana kolorystyka, nietuzinkowa bryła czy stylistyka, która akurat przyciąga wzrok. Dobry design to także funkcjonalność, to projektowanie z myślą o używaniu, a więc przede wszystkim o potrzebach użytkowników. Bez człowieka nawet najładniejszy przedmiot będzie tylko rzeczą - zapomnianą, nieużywaną, rzuconą w kąt. Festiwalowe wyróżnienia charakteryzuje właśnie takie podejście - nie znajdziecie tu przedmiotów "dizajnerskich", ale nieużytkowych. Tylko ten jest dobrze zaprojektowany, który służy człowiekowi, pomaga mu okiełznać codzienność (że się tak patetycznie wyrażę).


Z początku myślałam, że zdołam w jednym wpisie zmieścić ogólną relację z ŁDF 2019, ale już na etapie segregowania zdjęć i ich selekcji uświadomiłam sobie, że to nie wyjdzie. Materiału jest za dużo, a projekty w ramach "make me" i "must have" zasługują na szczegółowe opisanie, bliższy ogląd. Pierwotnie chciałam zaprezentować je w jednym wpisie, ale i to wydało mi się w pewnym momencie niemożliwe do realizacji. Raz, że szkoda, by wszystkie te świetne projekty nikły w morzu innych, dwa, że komputer odmawiał posłuszeństwa w te upały i byłam zmuszona się... streszczać.
 
must have

Dziś prezentuję więc projekty, które już istnieją w sprzedaży, są dostępne, a udział w plebiscycie "must have" miał stanowić przysłowiową kropkę nad "i", wisienkę na torcie projektowego czy biznesowego życia (Janina Bąk byłaby zadowolona z porównania made in bakery, tak sądzę).


na zdjęciu od lewej: dywan wykonany w technice tuftingu (projekt: Martyna Golik, Sisse Witek, producent: Posé Posê) oraz stroje dla tancerzy So Fancy

Nie sposób wymienić wszystkich wyróżnionych przedmiotów, ich pełną listę można znaleźć TUTAJ. Ja skupię się na tych, które szczególnie zwróciły moją uwagę. (Pomijam tutaj przedmioty dla dzieci - o nich wspominałam w ramach wpisu Łódź Design Festival dla dzieci - KLIK!)


Porcelana Ślad człowieka (projekt: Ewa Klekot i Arkadiusz Szwed) dla ceramiki Ćmielów. Na stronie czytamy opis kolekcji:

Kolekcja Ślad człowieka to efekt projektu “Ludzie z fabryki porcelany” antropolożki Ewy Klekot i ceramika Arkadiusza Szweda. W ćmielowskiej fabryce porcelany dali pracownikom rękawiczki zamoczone w kobalcie. Każdy pracownik, który wziął do ręki przygotowywane naczynie pozostawił na nim kobaltowy odcisk swoich rąk. Na dnie każdego naczynia umieszczono liczby wskazujące ile osób wykonało jedno naczynie i ilu fabryka zatrudnia pracowników.
Uwielbiam takie realizacje! Nietuzinkowe pomysły, coś, co naznacza przedmiot indywidualnością, nadaje mu wyjątkowego charakteru. W pierwszej chwili przyszło mi do głowy, że te ślady przypominają plamy tuszu np. pisarza. To byłby taki jego ślad - ślad człowieka - na zasadzie interpretacji, że nie tylko literatura jest śladem, ale i każda plama, każde nasze nawet niezaplanowane posunięcie, naznaczenie materii jest pamiątką po nas, śladem właśnie.
Nie wiem, czy macie podobnie, ale mnie taka historia, wartość dodana do przedmiotu (tutaj do serwisu kawowego) sprawia, że chętniej po takie rzeczy sięgam, zyskują one w moich oczach, nie są już tylko "zwykłym" elementem np. wystroju wnętrza, kryje się za nimi jakaś historia.




Drzwi Rimo projektu Olgierda Jaskulskiego dla Vox urzekły mnie prostotą, a jednocześnie barwnym twistem: proste, minimalistyczne, białe drzwi (nie sugerujcie się kolorem, jaki uchwycił mój aparat 😅) wyróżnia kolor w miejscu, które zazwyczaj ignorujemy w przypadku tego elementu wnętrza. Jak widać - niesłusznie!



Powerbank Night Owl pierwszy raz dostrzegłam ponad rok temu w Biksie - sklepie w moim mieście, który stara się ściągać do siebie najlepsze książki (polskie i zagraniczne) oraz dizajnerskie produkty. Czym wyróżnia się ten powerbank? Przede wszystkim wyglądem. Po pierwsze: to sowa (Duh!). Po drugie, materiał jest w dotyku matowy, przyjemny, całość jest gładka, jak oszlifowany przez wodę kamień (swoją drogą, dostępna jest jeszcze wersja... udająca kamień właśnie). Moje "must have" jeszcze nim produkt zyskał ten tytuł na Łódź Design 😉. Producent: Creattack.




Wege Siostry – produkty z nerkowca (projekt: Flo Almeida, Diana Makulska, Agnieszka Prus, Podpunkt; producent: Wege Siostry). Tworzone ręcznie, w domowej manufakturze, bez użycia konserwantów, nie zawierające laktozy... sery z orzechów nerkowca. Wegetariańskie, w różnych smakach - alternatywa dla wszystkich tych, którzy nie mogą lub nie chcą jeść zwykłego sera. Jeśli to nie jest wystarczającą zachętą, dodam, że nerkowce są krewnymi mango!




The Man Vase projektu Marii Jeglińskiej dla Autor Rooms - szklany wazon w dwóch kolorach (przezroczysty i żółty) wchodzi w skład hotel essentials. Wykonywany jest ręcznie, z dbałością o szczegóły. Mnie przekonuje właśnie ta żółta wersja - prezentowana zresztą na Łódź Design Festival. Pięknie wygląda zwłaszcza z bukietem kwiatów, jako składnik zamieszkiwanego wnętrza. Bo wiecie: to nie sztuka zrobić estetyczny przedmiot, który będzie sam się bronił (jak robi to wazon widoczny na zdjęciu poniżej - wyeksponowany w takiej nieco muzealnej przestrzeni). Rzeczy powinny żyć, współgrać z otoczeniem, pasować do niego. Flower vase (jak nazywa się wazon na stronie producenta) robi to doskonale.




Nieco inaczej jest według mnie z kolekcją Sacred dla Krosno Glass projektu Karima Rashida. Wielu zatrzymywało się przy stanowisku, zachwycało idealnymi - symetrycznymi i jednocześnie nieco szalonymi formami, mocne kolory przyciągały wzrok. Nie wiem natomiast, jak prezentowana stołowa "biżuteria" sprawdziłaby się w mieszkaniu - przeciętny Kowalski na pewno nie widziałby jej u siebie. Całość jest piękna, ale takie przedmioty, szklane precioza, potrzebowałyby odpowiedniej oprawy, według mnie nie pasowałyby każdemu, w odróżnieniu do "flower vase" nie wszędzie wyglądałyby dobrze. Może gdyby rozdzielić komplet, wybrać sobie np. wyłącznie kieliszki i z nich korzystać? Taka forma użytkowania bardziej do mnie przemawia, widziałabym w niej siebie. Ale żeby np. postawić taką paterę na stole w pokoju dziennym? Nope. Mimo iż piękna, nie przekonałaby mnie do zakupu.








Tuż obok można było przyjrzeć się przepięknym spinkom w kształcie nożyczek Turtle Story. Uwielbiam ten trend - powrót do spinek z dawnych lat, współcześnie doprawionych poczuciem humoru, testowaniem kształtów, odwagą, by pokazywać indywidualizm. Okulary w kształcie starodawnych kluczy, nożyczek, okularów, ust, ćmy... Piękne, po prostu.




Jeśli jesteśmy już przy biżuterii (czy dodatkach), nie mogę nie wspomnieć o pinsach Marceliny Jarnuszkiewicz (producent: OKO I UCHO Piotr Kornobis), które miałam przyjemność widzieć już wcześniej. Co tu mówić pisać... Urocze, delikatne, dopracowane w najmniejszych detalach... Mały drobiazg, który ucieszyłby wielu.




Siedzisko Puffy (projekt: Max Kobiela, producent: Phormy) urzekło mnie swoim kształtem i kolorem. Świetnie wyglądałoby w połączeniu z pomarańczem, granatem... Z mocnymi kolorami, ale też jako barwny akcent w spokojniejszych wnętrzach.
PS. Dopiero teraz, linkując do strony producenta, dowiedziałam się, że siedzisko występuje w przeróżnych kolorach - także w mocnym amarancie czy w stonowanej szarości. Ach!  😍



Projekty, jakie wyróżniono w ramach "must have", już istnieją, można je kupić, są - przynajmniej w założeniu - ogólnodostępne. Jak sądzicie: zasłużenie znalazły się wśród dostrzeżonych produktów? Które do Was przemawiają, a których w ogóle sobie nie wyobrażacie posiadać? Jestem ciekawa Waszego zdania!

2 komentarze:

  1. A mnie się podobają te złote manekiny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się! Przyciągały wzrok i były poustawiane niemal wszędzie... Pięknoty ;)

      Usuń