5/19/2021

Mam super moc! 🦸 🦸‍♂️ - o "inności", która jest supersiłą 💪

Inność wciąż budzi kontrowersje, przyciąga wzrok i (niestety) nierzadko głupawe komentarze. Osoby z deformacjami ciała, z niepełnosprawnościami, zachowujące się lub ubierające inaczej niż stereotypowy ogół nie mają lekko. Tymczasem to, co pozornie może wydawać się barierą, problemem, czymś "nienormalnym", wcale takie nie jest, wręcz przeciwnie! Na przykładzie książek z dwóch świetnych serii wydawniczych chcę pokazać, że inne nie znaczy gorsze. I że jeśli zrezygnujemy z zaślepiającego szufladkowania, możemy wiele zyskać!



Łatwo jest poznać popkulturowego superbohatera: zwykle to ktoś teoretycznie niepozorny, ale posiadający rzadki dar, wyjątkową, choć często dziwaczną moc. Latanie, chodzenie po ścianach, rzucanie pajęczynami, zmiana koloru i masy ciała, władanie magicznym młotem, zmniejszanie się do rozmiarów mrówki czy atomu i... peleryna. Albo w ogóle jakiś kozacki strój, bo przecież trzeba jakoś wyglądać na mieście, wiadomo.

I choć superbohater jest - nieprzypadkowo - super, często zdarza się, że mierzy się z różnego rodzaju problemami i niezrozumieniem społeczeństwa, bliskich, czasem z ostracyzmem albo wręcz hejtem. Dobrym przykładem jest Spiderman, którego nienawidził redaktor naczelny "Daily Bugle", a który pojawiał się regularnie na okładce pisma podpisany niewybrednymi nagłówkami. Dziwna moc, niezwykłe zdolności z jednej strony budzą podziw, ale z drugiej strach. Co jeszcze potrafi ten człowiek, skoro już teraz robi taaaakie rzeczy? I czy naprawdę jest dobry, czy naprawdę można mu ufać?

Ludzie od zawsze chyba zwykli dzielić siebie nawzajem według prostego przyporządkowania "swój"-"obcy". To dawało poczucie bezpieczeństwa. Jeśli ktoś był podobny do mnie, zachowywał się jak ja, ubierał tak samo lub podobnie, mówił tym samym językiem i wyznawał podobne wartości - był "swój", można było mu zaufać, bo był... znajomy, oswojony. Łatwiej było się z nim porozumieć, bo mniej było tego, co nas dzieli. Ten z kolei, który różnił się ode mnie, wydawał się automatycznie obcy, dziwny, inny. Trudności komunikacyjne (nie tylko język, ale i różne rozumienie danego słowa, interpretacja sytuacji itp.), odmienny styl ubierania czy sposób bycia... to wszystko budziło niepokój, bo było nieznane. Żeby sytuację przełamać, trzeba by człowieka poznać. Wykonać kawał pracy: wyjść ze swojej bezpiecznej strefy, otworzyć się na "Innego", zechcieć wysłuchać jego historii i próbować powstrzymać się od szufladkowania. Kto to potrafi? Ja ciągle się uczę.


Wcale nie trzeba jednak pochodzić z obcego kraju, mieć inny kolor skóry, mówić w nieznanym języku czy ubierać się w niespotykany dla kogoś sposób, by zwrócić na siebie uwagę i narazić się na czyjeś docinki. Wystarczą odstające uszy, nieco krzywy nos, wąsik u kobiety lub depilowanie się mężczyzny. Wystarczą niemodne ubrania albo krzykliwe, dobrane w szalony sposób. Dla jednych dredy, dla innych krótka fryzurka. Mówienie dużo, mówienie mało. WSZYSTKO może dzisiaj być powodem do oceniania i wyśmiewania. I chociaż "o gustach się nie dyskutuje" (Wiadomo?), wiele z pospiesznie wygłaszanych uwag może być krzywdzących i jedną z supermocy każdego człowieka powinna być umiejętność gryzienia się w język.


Dzisiaj chciałam poruszyć temat wyjątkowej inności - zarówno tej zauważalnej (ale nierozumianej), jak i potencjalnie niedostrzeganej. 



 

Nauszniki noszone na co dzień?

Rękawiczki na dłoniach przez cały rok?

Kto tak robi! Chyba wariat*!

* Jestem świadoma ciężaru tego epitetu i faktu, że nie powinno się używać tego określenia do nazywania ludzi, którzy zachowują się inaczej niż jest to ogólnie przyjęte. Nawet do osób, które są chore lub mają jakieś zaburzenia. Jednocześnie słowo to dalej funkcjonuje w takim kontekście w języku potocznym i właśnie w tej formie zostało tu użyte - jako cytat, w zasadzie.


Katarzyna Gacek prezentuje nam nastoletnich bohaterów, którzy teoretycznie niczym nie różnią się od swoich rówieśników poza faktem, że... mają ponadprzeciętnie rozwinięty jakiś zmysł. 

"Super!" - pomyślisz. "Można wszystko słyszeć? Można wspinać się po ścianie jak Spiderman? Można wyczuć każdy, nawet najdrobniejszy składnik potrawy? Ale czad!" Z tym że nie do końca... Perfekcyjny słuch męczy - kiedy każdy drobny dźwięk wydaje się być pogłośniony, a ich nadmiar zwyczajnie przyprawia o ból głowy. Superczuły dotyk jest może przydatny, ale sprawia ból - każda wypustka jest odczuwana jak ostre narzędzie zdolne wyrządzić realną krzywdę. Idealny smak uprzykrza życie, bo większość posiłków jest nie do strawienia, ohydna, a wszelkie próby uniknięcia niesmacznego jedzenia traktowane są jak niegrzeczność. A to dopiero trzy z pięciu superzmysłów - supercepcji właśnie - które poznajemy w pierwszych czterech tomach cyklu!


Z uwagi na swoją inność, bohaterowie są zdystansowani, samotni, mają wrażenie, że jest coś z nimi nie tak, mają kompleksy. Ich nadnaturalne umiejętności wydają się niepotrzebne, wręcz niechciane. I chociaż mają wsparcie w bliskich (nikt nie robi problemu z wyściełaniem pokoju dziecka miękkimi materiałami czy panelami dźwiękoszczelnymi), trudno powiedzieć, by byli spełnieni czy zadowoleni ze swojego życia. Czują się outsiderami - mniej lub bardziej.



Wszystko zmienia się w momencie, gdy przypadkowo siebie poznają, a sytuacja zmusza ich do zacieśnienia więzi. Wcześniej zamknięci i nieufni, powoli otwierają się, zauważają, że może nie są sami ze swoim "problemem", że może są inni do nich podobni. Wreszcie dostrzegają, że ich nietypowe umiejętności mogą być pomocne w ujmowaniu przestępców, w rozwiązywaniu zagadek, z którymi nie radzą sobie dorośli. Z każdym kolejnym tomem ich pewność siebie (czy może raczej poczucie sprawczości) wzrasta, wzrasta też ryzyko, bowiem nieprzypadkowo są właśnie tacy, jacy są... 


Supercepcja to cykl książek przygodowych dla nastolatków, który jest polską odpowiedzią na wszelkie superbohaterskie opowieści rodem ze Stanów Zjednoczonych Ameryki. Znajdziemy tutaj tajemnice, zagadki kryminalne do rozwiązania, postaci obdarzone supermocami, eskperymenty labolatoryjne i osoby, które nie zawahają się przez niczym, żeby osiągnąć swój niecny cel... 

Każdy kolejny tom nawiązuje do poprzedniego (jak chociażby poprzez krótkie streszczenie tego, co działo się poprzednio), ale do trzeciego tomu włącznie można czytać je niezobowiązująco, tj. jeśli w którymkolwiek momencie postanowisz przerwać, nic takiego się nie dzieje. (Pozostaje tylko pytanie, po co to robić. 🙃😁) Od czwartego jednak akcja rozkręca się na tyle, że przebierasz nogami w oczekiwaniu na premierę kolejnego. Nie pamiętam takich emocji od czasu wydawania przygód Harry'ego Pottera!



Piąty tom cyklu - "Supercepcja. Szósty zmysł" ma premierę właśnie dzisiaj: 19 maja 2021 roku. Kolejny w przygotowaniu!



Kolejny cykl przykuł moją uwagę uroczymi ilustracjami, a te - w połączeniu z wciągającymi historyjkami, które angażowały moje dzieci (zwłaszcza młodsze) - przełożyły się na niezwykłą popularność tych książeczek w naszym domu. Moje dzieci same chętnie po nie sięgają, często proszą o ich czytanie i na jednym razie się nie kończy - najczęściej robimy maraton!

Kiedy jednak przyjrzałam się im bliżej i zrozumiałam, co "sprzedają" przy okazji bycia uroczymi książeczkami dla młodych, pokochałam je jeszcze bardziej. Wszystkie cztery są bowiem o... specjalnych potrzebach edukacyjnych (SPE) takich jak autyzm, dysleksja, ADHD czy stany lękowe.

"Dziwny temat jak na książkę dla dzieci! 😨" - Pomyślą niektórzy. A ja powiem: "Genialny!"

Bo dzieci o specjalnych potrzebach są wśród nas, może nasze dziecko je ma. I nie ma w tym nic złego, nic nienormalnego. To nic, czego trzeba się bać, wręcz odwrotnie - to trzeba oswoić. Poznać, żeby nie oceniać powierzchownie. To, co komuś może się wydać brakiem uwagi, ignorowaniem poleceń dorosłych czy wręcz brakiem wychowania, może być przejawem np. innej budowy mózgu, neuroatypowością. Tylko albo aż tyle. 🤷 Warto się rozwijać i dokształcać, warto dostrzegać w nienormatywnych, nierozmyślnych zachowaniach wartości. Bo dziecko z ADHD może mieć trudności z koncentracją albo usiedzeniem spokojnie w jednym miejscu, ale świetnie będzie łączyło fakty i łatwiej zapamiętywało niuanse. Dyslektyk może i będzie miał problemy ze standardowymi tekstami, przyswajaniem wiedzy w upowszechniony sposób, ale będzie dostrzegał więcej i świetnie łączył fakty. Ileż możemy zyskać, kiedy przestaniemy skupiać się na negatywach czy "wadach", a dostrzeżemy możliwości!

 

Stąd tytuł cyklu: SPEcjalne moce. Dla mnie przepiękny.




Warto rezygnować z powierzchownych ocen, sądzenia po pozorach. Dziwne zachowanie człowieka może mieć różne podłoże - warto czasem się zatrzymać i zastanowić, a na pewno gryźć w język. 

Warto wreszcie opuszczać swoją bańkę. Dopuścić myśl, że ludzie mogą się od siebie różnić i to jest w porządku, to jest naturalne. To jest, w zasadzie, najpiękniejsze w tym całym dziwnym tworze, jakim jest ludzkość.


Serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Emotikon za egzemplarze recenzenckie "Supercepcji!

1 komentarz:

  1. W punkt napisane:-))
    Zgadzam się z Tobą w 100%. A boimy się inności bo jej po prostu nie znamy:-(
    Pozdrawiam serdecznie:-))

    OdpowiedzUsuń