11/28/2016

ferm LIVING na co dzień i od święta

Wczoraj wieczorem, kiedy jedliśmy odświętną kolację, ciesząc się z przyjaciółmi z ich zaślubin, za oknem zaczął sypać śnieg.
Jesteśmy w pałacyku, nad naszymi głowami murowane sklepienie, na ścianach duże okna otulone zasłonami, a w ciepłym wnętrzu my. Nasze dzieci biegały z okna do okna, wpatrywały się w biały puch i piszczały podniecone. Dawno nie było u nas białych świąt, ba! sam grudzień często nie przypominał zimowego miesiąca... Do niskich temperatur zdecydowanie wolę obecność śniegu, który przynajmniej obrazowo sprawia, że wszystko do siebie pasuje. Chłód i przejmujący wiatr, a zima bezśnieżna? Nie kupuję tego, przykro mi. Nawet jeśli na wiosnę muszę się liczyć z roztopami.

Dlatego wczoraj poczułam wewnętrzne ciepło. To jedno z tych paradoksalnych uczuć, na których czasem się przyłapujesz: pada śnieg, a Ciebie wypełnia ciepło.
To nic, że śnieg padał około pół godziny, a później zaczął topnieć. Padał gęsto, dużymi płatami, podświetlany przez latarnie. Wyglądał idealnie.




To wczorajsze przeżycie pozwala mi zupełnie swobodnie opublikować post świąteczny. Niektórzy narzekają na zbytni pośpiech, wczesne dekorowanie sklepowych witryn czy nucenie kolęd. Ja daję im przyzwolenie już od połowy listopada - wtedy bowiem należy wstawiać do lodówki masę na piernik staropolski, który - dla aromatu - musi swoje przeleżeć. Skoro już wtedy należy więc myśleć o Wigilii i Świętach, dlaczego nie pójść dalej z innymi przygotowaniami? Nikt nam przecież nie każe już w listopadzie ubierać choinki! (chociaż i takie pomysły słyszałam)

Dzisiaj pożyczam inspiracje od ferm LIVING. Prostota form, kolorystyka... Stonowane, wysmakowane... Dowód na to, że nie trzeba wielkich ilości przedmiotów czy dekoracji, by uzyskać odświętny nastrój. Grajmy fakturami, (pół)cieniem, tańcem barw i materiałów.






Spodobał mi się powyższy świecznik (dostępny również w wersji stojącej), którego forma jest tak prosta, a jednocześnie tak elegancka! Skojarzył mi się z wiankami, które dziewczęta wkładają na głowę 13 grudnia w Dzień Świętej Łucji. Wikipedia to czasem średnie źródło, ale przyjemnie przeczytać taki fragment:

„Świętą Łucją” w rodzinie zostawała najstarsza córka, ubrana na biało, w wianku z zapalonymi świecami, budziła rodziców, śpiewając tradycyjną włoską piosenkę „Santa Lucia”, podając kawę, czerwone grzane wino (glögg) i pszenne, specjalne na tę okazję przygotowywane, ciastka z rodzynkami i szafranem zwane lussekatter.
Wikipedia (LINK do źródła)


Gdyby nie nieprzekonanie męża, Marion miałaby na imię Łucja, poza tym wołam na nią "Lusia", bo jej imię można zdrobnić i w ten sposób; stąd Dzień Świętej Łucji nabrał dla mnie dodatkowego znaczenia - wcześniej trochę fascynował, ujmował delikatną i piękną oprawą (masze dziewcząt i dzieci ze świecami), dzisiaj patrzę na swoją maleńką córkę i uśmiecham się z czułością...




Spodobał mi się koncept książki do pakowania - folder zawiera barwne arkusze, które można wykorzystać do zapakowania drobnych upominków. Nie są to co prawda całe rolki papieru, ale może to dobry wybieg w kierunku... minimalizmu? Tego prezentowego również... ;)




Kolekcja świąteczna silnie pokrywa się (czy może raczej pasuje do) z kolekcją codzienną. Łączy je kolorystyka i estetyka - wszystko razem tworzy spójny obraz.
Nie zabraknie tu i modnych w tym roku odcieni damsko-męskich (Pantone 2016: Rose Quartz i Serenity) oraz ciemnych, głębokich barw, bardzo w klimacie koloru Benjamin Moore na rok 2017 (Shadow 2117-30).
Oszczędność formy, która nie neguje bogactwa czy szlachetności materiałów, nie przekreśla poczucia, że obcujemy z czymś "więcej". Takie odczucia notuję często, przeglądając chociażby ofertę papierów do pakowania prezentów - w większości rolki zarzucone są grafikami albo kolorami, kakofonia wzorów, barw... Oczopląs, z którego trudno się otrząsnąć. I którego, niestety, trudno często uniknąć. Zdarzyło mi się, już bardziej świadomie podchodzącej do sztuki (tak, nie boję się użyć tego sformułowania) pakowania prezentów, kupić trzy różne rolki papieru pakownego w jednym sklepie - wszystkie z jednej "rodziny", stonowane kolorystycznie, więc żyłam w przeświadczeniu, że będą świetnie do siebie pasować. Kiedy jednak poukładałam gotowe pakunki obok siebie... Zalał mnie kolor czerwony, a oczy znów poczuły się zmęczone... Bardzo trudno jest zachować odpowiedni balans. Tym bardziej szanuję marki za konsekwencję, która zwyczajnie cieszy. I oczy, i ducha.






Faktura! Mogłabym pisać na jej cześć peany, wyrzucać z siebie jak zaklęta rymowane wersy pochwalne... W miejsce tego najczęściej jednak wzdycham. Cicho, z głębi siebie, zachwycona. Na przykład na widok szkła takiego jak poniższe...




Sztuka.
Niby zwykła rzecz, przedmiot codziennego użytku. Ale dobrze zaprojektowany będzie nie tylko użyteczny, ale i ozdobą naszego domu. A także elementem, który sprawi, że dzień stanie się lepszy. Bo kawa pita z ulubionego kubka zawsze smakuje lepiej, prawda?


Wszystkie zdjęcia pochodzą z banku zdjęć ferm LIVING, udostępnionego na oficjalnej stronie marki (TUTAJ) dla prasy i mediów.

10 komentarzy:

  1. Ja uważam, że końcówka listopada to idealny czas na to, żeby powoli myśleć o świętach. Można odpowiednio wcześniej zaplanować prezenty, kupić prezenty lub je zrobić, a także zacząć na bieżąco sprzątać dom, żeby na tydzień przed Wigilią nie biegać ze ścierką i mopem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Potem człowiek na szybko próbuje ze wszystkim zdążyć i nawet nie ma kiedy się nacieszyć atmosferą Świąt, bo wszystko w nerwówce, żeby zdążyć itd... Kiedyś kupiłam rodzinie prezenty już w październiku, a w Wigilię na spokojnie je wyciągnęłam i zapakowałam ;) Jaki miałam spokój! ;)

      Usuń
  2. Wielkie płaty śniegu w świetle latarni to coś co rozgrzewa mi moją starą krew hihi Uwielbiam i coś czuję że w tym roku święta będą takie jak powinny być, czyli białe:)

    OdpowiedzUsuń
  3. My obchodzimy 13 grudnia :). Papiery do pakowania przepiękne, jak i cała prostota Ferm Living.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chcę zacząć :) Szkoda, że w Polsce to jeszcze tak mało popularne święto... Choć gdyby nie Ikea, to nie wiem, czy w ogóle by o nim pamiętano...

      Usuń
    2. Och, co do papierów masz rację :) I ferm living w całości ;). Zauroczenie <3

      Usuń
  4. Śnieżek za oknem robi swoje :) Mimo, że jeszcze trochę czasu jest do Świąt, ja już czuję ten niesamowity nastrój :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne pomysły, ładne rysunki. Prawdziwa sztuka.

    OdpowiedzUsuń