10/01/2019

"Nazywam się Marta i jestem gadżeciarą", czyli spotkania koła uzależnionych od sprytnych rozwiązań

Toys4boys pamiętam jeszcze z czasów wczesnej dorosłości, gdy szukałam nietuzinkowego prezentu dla swojego chłopaka, później narzeczonego (obecnie męża). Zmiażdżył mnie wtedy strój szturmowca z Gwiezdnych Wojen - zbyt drogi na sprezentowanie Ukochanemu, ale na tyle "Wow!", że zapisał się w pamięci. Na przestrzeni czasu Toys4boys szczęśliwie poszerzyło asortyment o produkty również dla pań; obecnie można tam znaleźć także sporo gadżetów fana albo kogoś lubiącego ułatwić sobie życie. Cóż, należę do obu grup. Po pierwsze, Star Wars, Harry Potter, Stranger Things, Sailor Moon czy My Little Pony to tytuły sprawiające, że me serducho bije mocniej. Po drugie, jako mama i człowiek nie tyle leniwy, co raczej doceniający ergonomię i sprytne rozwiązania, pasjonuję się wręcz wyszukiwaniem dodatkowych funkcji posiadanych przedmiotów (częścią odkryć dzielę się we wpisach z cyklu Pomysł na...). 

Nie każdy gadżet jest potrzebny, nie każdy wart uwagi. Nie każdy gadżet można sobie sprawić - nawet jeśli świerzbi człowieka ręka, a serducho bije jak Spartanie Persów (kiedy tworzyłam wpis, mąż oglądał "300" 🤷‍♀️). Istnieją jednak takie przydasie, które mogą ułatwić życie, zaoszczędzić nam czasu albo miejsca, które pozwalają uzyskać nową jakość - chociażby zdjęć. W dzisiejszym wpisie chciałam podzielić się wynikami testów trzech gadżetów: gry 3w1 (oszczędność miejsca + rozrywka), zestawu obiektywów (oszczędność miejsca + nauka + rozrywka + nowa jakość) i silikonowego udka (ułatwienie życia).


Multi-Jenga 3 w 1

Moje dzieci uwielbiają Jengę - te emocje w trakcie wyciągania poszczególnych klocków! Wieża chwieje się, nie wiadomo, w którą stronę przechyli i czy cała nie runie... A potem budowanie od nowa, czasem wykorzystywanie klocków do tworzenia zupełnie nowych budowli! O, i tu wkrada się aspekt, o którym już wspominałam: wielozadaniowość. Doceniam te przedmioty, które prócz ustalonej i przypisanej im niejako odgórnie funkcji posiadają także inne. Które ożywają, używane, dla których można wymyślać różnorodne zastosowania. Ktoś pomyślał w ten sposób o grze Jenga i w istniejącej już formie zawarł dodatkowe 2 gry!

Zawartością pudełka można bawić się na kilka sposobów: 
  • można użyć wszystkich klocków do budowy wieży Jenga
  • czerwone klocki to zwierzęce memo (odszukiwanie par zwierząt, ale także zwierzęcych wzorów)
  • pozostałe klocki (poza czerwonymi) to owocowe domino

To jednak nie wszystko!
  • Kostki domina można wykorzystać do nauki języka angielskiego (nazwy owoców są zapisane właśnie w tym języku) albo liczenia (Ile sztuk owoców znajduje się na kostce?).
  • Grę Jenga uatrakcyjniono poprzez wprowadzenie kostki - na każdej ze ścianek znajduje się kolor klocka, który należy w danej kolejce wyciągnąć - gra staje się jeszcze bardziej emocjonująca!
  • Zwierzęce memo można wykorzystać do przypasowania wzorów do danego zwierzęcia. To dobry wybieg, by porozmawiać z dzieckiem o faunie Afryki!
  • Zawsze też są to... klocki! Idealnie do budowy zamku, tamy, ogrodzenia albo... czegokolwiek zechcesz!

Multi-Jenga 3w1 wykonana jest z drewna, za co jako mama przyznaję punkty, i kolorowa, co propsują moje dzieci! To byłby zresztą świetny prezent dla dziecka na Święta - estetycznie wykonany, 3 gry zajmujące mało miejsca, bo zamknięte... w jednej! Dla mnie bomba!











W niewielkim, czarnym welurowym woreczku znajdują się trzy obiektywy: typu rybie oko (180 stopni), makro i szerokokątny (0.67x). Montuje się je do klamry, którą zaczepia na telefonie - obsługa jest intuicyjna i prosta, w zasadzie nie wymaga większej filozofii - wystarczy odrobina wprawy, by odpowiednio ułożyć obiektyw na "oku" aparatu w telefonie czy takie wyczucie odległości, by detale w obiektywie makro były dobrze widoczne. Po chwili dostrajania się można cieszyć się zabawą z fotografią! Zdecydowanie najprzyjemniej pracowało mi się z obiektywem typu rybie oko (dawał fajny efekt) oraz obiektywem makro. Ten drugi może zresztą posłużyć za mini mikroskop - idealnie sprawdzi się w trakcie spacerów i poznawania przyrody! Póki co testowałam go sama - w łazience (co też dało ciekawe wyniki - do wglądu poniżej), ale planuję wybrać się z dziećmi w plener i obserwować z bliska naturę - liście, korę, może znajdzie się jakieś piórko albo owad... Jedynym minusem obiektywu makro jest fakt, że musi on znajdować się blisko obiektu oglądanego, by złapać ostrość. Ale za tę cenę! Uwielbiam możliwości tego zestawu!

Zdjęcie zrobione z pomocą obiektywu typu "rybie oko" - nowa jakość selfie! 😉

Poniżej efekty eksperymentów z obiektywem makro. Po lewej stronie zamieściłam zdjęcia zrobione zwyczajnie - tylko za pośrednictwem aparatu umieszczonego fabrycznie w telefonie. Zdjęcia po stronie prawej zostały wykonane po nałożeniu obiektywu makro:








Gdy tak na nie patrzę, wydaje mi się, że zdjęcia w powiększeniu mają niezły potencjał stania się grą/zabawą ćwiczącą spostrzegawczość! Gdyby tak zaprosić dzieci albo gości do danego pomieszczenia (u mnie w tym przypadku łazienka), wręczyć zdjęcia makro i poprosić o znalezienie sfotografowanych przedmiotów? Byłaby niezła zabawa!





Silikonowe udko do bulionu

Ile razy trzeba było wyławiać z rosołu drobne ziarna pieprzu, kuleczki ziela angielskiego, liście laurowe czy namokłą natkę? Poławianie z użyciem sitka może być pomocne, ale ktoś wymyślił, żeby wykorzystać patent rodem z zaparzarek do herbaty - może Brytyjczyk? Wiecie, wszelkie fusy i drobiny, które mają oddać smak, ale których nie chcemy wyczuwać między zębami, umieścić w sitku i tak zanurzyć w gorejącej wodzie. Eureka! Silikonowe udko do bulionu bazuje właśnie na tym pomyśle. Zabawny kształt (niekłopotliwy "wkład mięsny" dla wszystkich wegan 🙃), bezpieczny materiał i funkcjonalność to cechy, które zachęciły mnie do wypróbowania gadżetu. Jak się sprawdził? Całkiem nieźle! 

Zioła nie opuściły udka, ale oddały swój aromat. ✔️
Udko wyciągnięte z rosołu było dość tłuste, a wyjmowanie zawartości niezbyt przyjemne ✖️, ale... 
Można myć udko w zmywarce. ✔️
W przypadku mycia ręcznego, nie ma problemu z włożeniem do środka gąbki nasączonej płynem do mycia naczyń - w ten sposób mycie jest szybsze i prostsze, a udko przygotowane do kolejnego zanurzenia. ✔️
Design! ✔️
Jedynym problemem może być wielkość garnka ✖️ - maleńkie zioła swobodnie pływające zajmują mniej miejsca, niemniej w większym garnku zmieści się wszystko! ✔️

Moje podsumowanie: 2✖️ i 5✔️, czyli (jak zresztą pisałam powyżej 😅) całkiem nieźle!



Wpis powstał we współpracy z toys4boys.

5 komentarzy:

  1. O, zainteresowały mnie te obiektywy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko Ty tak masz z tymi gadżetami:-)))
    Pozdrawiam serdecznie:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, przypominają mi się Twoje kubeczki ;) Ale rozumiem tę miłość ;D

      Usuń
  3. Te obiektywy - od razu mnie przekonałaś! Efekt fantastyczny!
    A udka zamiast do rosołu używałabym do gotowania grzańca :D Nie ma nic gorszego niż kawałek goździka, który utknie Ci w zębie ;)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo! Dobry patent! :D Hahah, mięcho w grzańcu ;D Sama wizja mnie przekonuje! :D

      Usuń